Ludziom kilku pokoleń zaangażowanych w ruch „Solidarności" i inne podziemne organizacje, niekiedy wówczas bardzo młodym, taka reakcja mogła się wydać wręcz niesłychana. Przecież oni tego typu publikacje wyrywali sobie z rąk. Nastolatki kilka lat wcześniej z wypiekami na twarzy czytały wszystko, co tylko ukazało się w podziemiu na temat historii Polski, nawet jeśli były to publikacje nie tylko fatalne pod względem edytorskim, co zdarzało się bardzo często, ale i merytorycznie słabe, co przecież wśród książek pisanych sercem nie należało do rzadkości. Minęły dwa, trzy lata, minął urok zakazanych lektur i jedna nastolatka narzeka do drugiej, że znów „ten Piłsudski". Ale ona jeszcze weszła do księgarni i wiedziała, kto to jest „ten Piłsudski".
Minęło parę, paręnaście kolejnych lat i badania społeczne pokazywały nam, że wiemy o historii Polski coraz mniej. Że pod koniec lat 80. więcej Polaków znało prawdę o Katyniu niż kilkanaście lat później.
Gdy w 2007 roku TNS OBOP (na zlecenie programu „Warto rozmawiać" i „Rzeczpospolitej") badał wiedzę Polaków o zbrodni katyńskiej, tylko 61 proc. badanych wiedziało, że odpowiedzialność za nią ponosił Związek Radziecki. 11 proc. Polaków nadal przypisywało ją Niemcom. A jeszcze przed 1989 rokiem tą prawdziwą wiedzą dysponowało prawie 80 proc. respondentów.
To samo dotyczy innych wydarzeń historycznych. Podczas przeprowadzonego w zeszłym roku badania tylko 19 proc. Polaków potrafiło podać prawidłową datę powstania styczniowego. Zaledwie niecałe 40 proc. wiedziało, że było ono skierowane przeciwko Rosji carskiej. A 11 proc. badanych twierdziło, że zakończyło się ono zwycięstwem!
Niewiele lepiej jest z Powstaniem Warszawskim. Trzeba przyznać, że w stolicy wiedza o nim jest rzeczywiście wysoka. Z badania przeprowadzonego trzy lata temu przez władze Warszawy wynika jednak, że w kraju zaledwie jedna trzecia młodych ludzi wie, kiedy wybuchło. To, że w grupie wiekowej powyżej 40 lat tę wiedzę wykazywało ponad 60 proc. Polaków, dobitnie pokazuje, że brakuje jakiejś więzi między pokoleniami, brak historii mówionej, przekazywanej w rodzinie i może także – że młodych historia nie bardzo interesuje.