Historia odmłodzona

Znajomy opowiadał mi, jak na początku lat 90. ubiegłego wieku wszedł do księgarni i usłyszał, jak kilkunastoletnia dziewczyna, pokazując swojej koleżance leżące na ladzie książki, powiedziała: „Zobacz, ja nie mogę, wszędzie ten Piłsudski". A „ten Piłsudski" leżał sobie spokojnie na ladzie i mało kto go brał do ręki.

Aktualizacja: 25.07.2014 21:54 Publikacja: 25.07.2014 21:53

Historia odmłodzona

Foto: Rzeczpospolita

Red

Ludziom kilku pokoleń zaangażowanych w ruch „Solidarności" i inne podziemne organizacje, niekiedy wówczas bardzo młodym, taka reakcja mogła się wydać wręcz niesłychana. Przecież oni tego typu publikacje wyrywali sobie z rąk. Nastolatki kilka lat wcześniej z wypiekami na twarzy czytały wszystko, co tylko ukazało się w podziemiu na temat historii Polski, nawet jeśli były to publikacje nie tylko fatalne pod względem edytorskim, co zdarzało się bardzo często, ale i merytorycznie słabe, co przecież wśród książek pisanych sercem nie należało do rzadkości. Minęły dwa, trzy lata, minął urok zakazanych lektur i jedna nastolatka narzeka do drugiej, że znów „ten Piłsudski". Ale ona jeszcze weszła do księgarni i wiedziała, kto to jest „ten Piłsudski".

Minęło parę, paręnaście kolejnych lat i badania społeczne pokazywały nam, że wiemy o historii Polski coraz mniej. Że pod koniec lat 80. więcej Polaków znało prawdę o Katyniu niż kilkanaście lat później.

Gdy w 2007 roku TNS OBOP (na zlecenie programu „Warto rozmawiać" i „Rzeczpospolitej") badał wiedzę Polaków o zbrodni katyńskiej, tylko 61 proc. badanych wiedziało, że odpowiedzialność za nią ponosił Związek Radziecki. 11 proc. Polaków nadal przypisywało ją Niemcom. A jeszcze przed 1989 rokiem tą prawdziwą wiedzą dysponowało prawie 80 proc. respondentów.

To samo dotyczy innych wydarzeń historycznych. Podczas przeprowadzonego w zeszłym roku badania tylko 19 proc. Polaków potrafiło podać prawidłową datę powstania styczniowego. Zaledwie niecałe 40 proc. wiedziało, że było ono skierowane przeciwko Rosji carskiej. A 11 proc. badanych twierdziło, że zakończyło się ono zwycięstwem!

Niewiele lepiej jest z Powstaniem Warszawskim. Trzeba przyznać, że w stolicy wiedza o nim jest rzeczywiście wysoka. Z badania przeprowadzonego trzy lata temu przez władze Warszawy wynika jednak, że w kraju zaledwie jedna trzecia młodych ludzi wie, kiedy wybuchło. To, że w grupie wiekowej powyżej 40 lat tę wiedzę wykazywało ponad 60 proc. Polaków, dobitnie pokazuje, że brakuje jakiejś więzi między pokoleniami, brak historii mówionej, przekazywanej w rodzinie i może także – że młodych historia nie bardzo interesuje.

Naukowcy, pedagodzy, specjaliści od nauk społecznych doszukują się różnych przyczyn. Nas interesują pytania, czy to już jest analfabetyzm historyczny i jak temu zjawisku przeciwdziałać.

Narodowe Centrum Kultury ma wśród swoich zadań promocję dziedzictwa narodowego oraz upowszechnianie tradycji narodowej i państwowej, ale szukamy innych niż szkoły i poważne instytuty naukowe sposobów docierania do młodych. Nie podajemy im wyłącznie poważnej książkowej wiedzy. Dziś każdy może ją sobie bez problemu wygooglować. Szukamy także działań alternatywnych. Ciekawe badania pokazały, że kilka lat temu w weekendy wzrastała liczba pytań dotyczących Katynia wrzucanych w wyszukiwarki internetowe. Dlaczego właśnie w weekendy? Bo wtedy najwięcej osób chodziło do kina na „Katyń" Andrzeja Wajdy. Różnie oceniano wiedzę historyczną dostarczaną przez ten film. Ale zadziałał. Inspirował widzów do szukania informacji na temat zbrodni katyńskiej.

I tak między innymi działa NCK. Staramy się upowszechniać wiedzę o polskiej historii za pośrednictwem języka kultury popularnej. Zachęcać odbiorców, zaciekawiać ich. Nie oszukujmy się, w większości popularnych produkcji hollywoodzkich nie znajdą wiarygodnych informacji o polskiej historii. Gdy jednak szwedzki Sabaton nagrał swój przebój o bitwie pod Wizną, doczekał się na portalu YouTube prawie 5 mln wyświetleń!

Szukamy więc działań wpisujących się w dzisiejszą popkulturę, staramy się przemawiać do młodych ich językiem, dalekim od poważnych książek. Jak się zainteresują, sami po nie sięgną. Dlatego zaprosiliśmy legendę muzyki industrialnej, słoweński zespół Laibach, do nagrania właśnie teraz, w 70. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego, płyty z „Warszawskimi dziećmi". Dlatego puszczamy w obieg T-shirty i bluzy z symbolami powstania. To przemawia do wyobraźni młodych ludzi, pobudza ich – naturalną w tym wieku – ciekawość, w niektórych środowiskach odnawia snobizm na wiedzę o historii naszego kraju.

Pięć lat temu podobnie upamiętnialiśmy inną ważną i bolesną rocznicę. W 70-lecie napaści Związku Radzieckiego na Polskę Lisa Gerrard i Klaus Schulze, współzałożyciel Tangerine Dream, zagrali w Polsce koncert, a napisany przez Schulzego specjalnie na rocznicę wybuchu wojny utwór NCK wydało na płycie. Przy okazji 600. rocznicy bitwy pod Grunwaldem odbyła się wielka inscenizacja historyczna, a piosenkę związaną z tym wydarzeniem zaśpiewała „Armia". Postać pułkownika Ryszarda Kuklińskiego i związany z nią fragment najnowszej historii Polski popularyzowaliśmy za pomocą wysmakowanego artystycznie komiksu, a podczas akcji „Pamiętam Katyń 1940" tysiące młodych ludzi nosiływ klapach metalowe znaczki wzorowane na guziku od polskiego munduru znalezionym w katyńskim grobie.

Jeśli dzięki temu młodzi sięgają po poważniejsze pozycje, także dostępne w zasobach NCK, to znaczy, że jest to jedna ze współczesnych dróg upowszechniania wiedzy o historii Polski, zwalczania owego historycznego analfabetyzmu, przywracania dumy z własnego kraju.

Autor jest dyrektorem Narodowego Centrum Kultury, które jest partnerem bloku poświęconego Powstaniu Warszawskiemu

Ludziom kilku pokoleń zaangażowanych w ruch „Solidarności" i inne podziemne organizacje, niekiedy wówczas bardzo młodym, taka reakcja mogła się wydać wręcz niesłychana. Przecież oni tego typu publikacje wyrywali sobie z rąk. Nastolatki kilka lat wcześniej z wypiekami na twarzy czytały wszystko, co tylko ukazało się w podziemiu na temat historii Polski, nawet jeśli były to publikacje nie tylko fatalne pod względem edytorskim, co zdarzało się bardzo często, ale i merytorycznie słabe, co przecież wśród książek pisanych sercem nie należało do rzadkości. Minęły dwa, trzy lata, minął urok zakazanych lektur i jedna nastolatka narzeka do drugiej, że znów „ten Piłsudski". Ale ona jeszcze weszła do księgarni i wiedziała, kto to jest „ten Piłsudski".

Pozostało 84% artykułu
Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Adwentowe zwolnienie tempa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą