Reklama

Mirski. Nemesis - felieton Wojciecha Stanisławskiego

Większość szlacheckich rodów korci, by przesunąć paciorki heraldycznych liczydeł jak najdalej wstecz i móc liczyć swój ród, jeśli się da, od Eneasza czy Sarmatów.

Publikacja: 13.09.2014 15:00

Wojciech Stanisławski

Wojciech Stanisławski

Foto: Fotorzepa/Waldemar Kompała

Dla koronnych, litewskich i moskiewskich splecionych koneksjami jak nitki mchu Mirskich byłoby to poniżej godności: XI-wieczny protoplasta Światopełk Izajasławicz, książę połocki, kijowski i turowski, i tak stawiał ich o pięć długości przed nuworyszami w rodzaju Rurykowiczów czy Jagiellonów.

Dymitr Światopełk, czterdziesty któryś z rodu, syn liberalnego ministra spraw wewnętrznych Rosji w roku 1905, broni się przed ennui, jak może: pisze symbolistyczne sonety, studiuje filologię chińską, z cienkim oficerskim wąsikiem spędza w okopach pierwszą wojnę, ba, trafia do Denikina, a razem z jego rozbitymi oddziałami – do Warszawy, Aten, wreszcie Londynu. Od niechcenia wydaje kilka tomików, uwodzi kilka żon, otrzymuje katedrę w Oksfordzie i pisze najlepszą, zdaniem Nabokova, historię literatury rosyjskiej po angielsku.

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.

Subskrybuj i bądź na bieżąco!

Reklama
Plus Minus
„Poranek dnia zagłady”: Komus unicestwiony
Plus Minus
„Tony Hawk’s Pro Skater 3+4”: Dla tych, co tęsknią za deskorolką
Plus Minus
„Gry rodzinne. Jak myślenie systemowe może uratować ciebie, twoją rodzinę i świat”: Rodzina jak wielki zderzacz relacji
Plus Minus
„Ze mną przez świat”: Mogło zostać w szufladzie
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Marcin Mortka: Całkowicie oddany metalowi
Reklama
Reklama