Instrukcja życia - felieton Joanny Szczepkowskiej

Wiele lat temu w warszawskiej Zachęcie pokazano ekspozycję Katarzyny Kozyry : „Łaźnia męska" i „Łaźnia damska".

Publikacja: 20.09.2014 09:00

Red

Poszłam tam z ciekawością i muszę powiedzieć, że obraz nagich ludzkich ciał zrobił na mnie duże wrażenie. W łaźni ludzie tworzą niepowtarzalną społeczność, milczącą, jakby trochę w czyśćcu. W pewnym momencie na jedną z sal wystawowych weszło małżeństwo z kilkuletnim dzieckiem.

Od tego momentu przestałam zwracać uwagę na puszczone tam filmy i zaczęłam obserwować zachowanie malucha. Rodzice do wystawy podchodzili na luzie: trzymając chłopca za rękę, przystawali przed każdym z filmów pokazujących stare i młode nagie ciała. Chłopczyk najpierw zaczął chichotać, potem przerodziło się to w  konwulsje śmiechu. Jego policzki zrobiły się czerwone jak w gorączce. Kiedy dziecko stało się przedmiotem zainteresowania wszystkich zwiedzających, rodzice wyszli z wystawy.

Całą tę sytuację opisałam w felietonie dawno temu, jeszcze w „Obcasach". Nie rozmawialiśmy wtedy tak żarliwie na temat edukacji seksualnej dzieci, a jednak rodzice tego chłopca wydali mi się jakimś sygnałem ostrzegawczym. No bo przecież niby o co chodzi? Człowiek nagi. Taki się rodzi, taki się myje, taki jest nagi w młodości, a taki na starość. Są rodzice, którzy chodzą nago przy dzieciach, i pewnie tamci z wystawy do nich należeli. A jednak dziecko samo poczuło granicę naruszenia jego wrażliwości. Zareagowało silnie, niezrozumiale pewnie nawet dla samego siebie.

Piszę o tym oczywiście w związku z dyskusją na temat podręczników do edukacji seksualnej. Z uwagą śledzę argumenty obu stron. Strona „za" ujmuje to tak: dzieci podejmują coraz wcześniej życie seksualne, coraz wcześniej zaglądają na pornograficzne strony internetu, należy więc o seksie uczyć, żeby dowiedziały się o wszystkich mechanizmach i o zagrożeniach też. Przeciwnicy uważają, że skutek jest odwrotny, a edukacja idzie w stronę światopoglądu feministyczno-genderowego i jest sprzeczna z wolą wielu rodziców.

Od razu trzeba powiedzieć: cały spór nie wynika, jak chcieliby klasyczni „lewacy", z uprzedzeń „polskiego zaścianka" . Niemiecki podręcznik do edukacji seksualnej  pięciolatków, zatytułowany „Skąd się wziąłeś?", wywołał falę protestów wcale nie wynikających z pobudek religijnych. Po prostu rysunki i treść były podobne do instalacji Kozyry.

Szukając jakiejś obiektywnej racji, trafiłam na książkę wydaną w Polsce przez grupę edukatorów seksualnych Ponton. Według internetu: „Celem Grupy Ponton jest upowszechnianie wśród młodzieży rzetelnej, opartej na faktach naukowych wiedzy". Moją uwagę zwrócił rysunek w jednej z używanych przez edukatorów książek. Mała, naga dziewczynka skacze radośnie, wołając: „Hura!!! Znalazłam punkt G!!!".

Dziewczynka ma jedną rękę podniesioną do góry, drugą natomiast trzyma sobie w kroku. OK. Fajny, wyzwolony od tabu rysunek małej naguski. No, tylko że... Jak by to powiedzieć? Kochane dzieci, rysunek ten jest całkowicie sprzeczny z wiedzą i prawami, jakimi rządzi się sfera seksualna. Jak już dorośniecie, to zobaczycie, że żadnego „czułego punktu" nie zdołacie znaleźć, podskakując jak na skakance. To po prostu, kochane dzieci, nieprawda, błąd, rzecz fizjologicznie niemożliwa. Jak dorośniecie, to przekonacie się też, że ktoś, kto znalazł punkt rozkoszy, nie krzyczy: „Hura!", tylko zupełnie, ale to zupełnie inaczej. Ten rysunek nie jest „postępowy", drogie dzieci, tylko bardzo, bardzo daleki od prawdy.

Szukając dalej, znalazłam „Podręcznik do prowadzenia zajęć z młodzieżą na temat seksualności i relacji międzyludzkich »Edukacja Bez Tabu«". Czytając go, można odnieść wrażenie, że wśród różnych nowości współczesnego świata pojawiło się zjawisko zwane seksem. Ponieważ nigdy przedtem czegoś takiego nie było, trzeba koniecznie zaproponować instrukcję obsługi.

Podręcznik mówi:

„Istnieje wiele niepisanych zasad mówiących o tym, co mogą i powinni robić mężczyźni, a co mogą i powinny robić kobiety. Te zasady zwykle nie mają nic wspólnego z budową i predyspozycjami męskiego czy kobiecego ciała. Na ten fakt warto zwrócić uwagę młodzieży, bo w okresie dorastania wiele chłopców dąży do tego, aby być tzw. macho, a wiele dziewcząt stara się być odzwierciedleniem medialnego ideału »kobiecej kobiety«".

Naprawdę? To naprawdę niepisane odgórne zasady, które nic nie mają wspólnego z budową ciał? Nic? I naprawdę zasady te zostały ukształtowane przez media? Czyli że rycerze zaciężni telewizji się po prostu naoglądali? Matki karmiące od wieków mami Radio Maryja? Tylko za sprawą telewizji mężczyźni szli polować, a kobiety pilnowały ogniska?

Czytamy dalej:

„W małych grupach będziecie tworzyć plakaty – kolaże ilustrujące okręgi seksualności. Bądźcie kreatywni. Nie ma tu złych i dobrych rozwiązań. Ukażcie seksualność w taki sposób, w jaki ją widzicie.

Każda grupa zrobi kolaż dotyczący jednego okręgu. Pod koniec złączymy je wszystkie i stworzymy jeden wielki plakat".

Mam pytanie: a co z uczniem, który się wstydzi? Co z uczniem, którego orientacja seksualna polega na potrzebie intymności? Co z takim, który instynktownie odczuwa, że potrzebuje tajemnicy, a jak przyjdzie jego czas, to zacznie ją odkrywać? Co z taką orientacją seksualną? Co z chłopcem albo z dziewczyną, która odczuwa opór przed rysowaniem intymnych części ludzkiego ciała? Gdzie „dziecko intymne" znajdzie oparcie? Do jakiego specjalisty wyślecie takie, z którego grupa szydzi, bo nie chce się wyprzedać ze swoich seksualnych fantazji?

I nie tylko o treść tu chodzi, ale i o język. To nie są porady, to nie jest edukacja – to jest instrukcja. Uczucia nazywa się tu „komunikacją". Siła ducha nie istnieje.

Poszłam tam z ciekawością i muszę powiedzieć, że obraz nagich ludzkich ciał zrobił na mnie duże wrażenie. W łaźni ludzie tworzą niepowtarzalną społeczność, milczącą, jakby trochę w czyśćcu. W pewnym momencie na jedną z sal wystawowych weszło małżeństwo z kilkuletnim dzieckiem.

Od tego momentu przestałam zwracać uwagę na puszczone tam filmy i zaczęłam obserwować zachowanie malucha. Rodzice do wystawy podchodzili na luzie: trzymając chłopca za rękę, przystawali przed każdym z filmów pokazujących stare i młode nagie ciała. Chłopczyk najpierw zaczął chichotać, potem przerodziło się to w  konwulsje śmiechu. Jego policzki zrobiły się czerwone jak w gorączce. Kiedy dziecko stało się przedmiotem zainteresowania wszystkich zwiedzających, rodzice wyszli z wystawy.

Pozostało 86% artykułu
Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Adwentowe zwolnienie tempa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą