Plus Minus: Apokalipsa w poziomie - Chris Niedenthal opowiada o swoich zdjęciach

Chris Niedenthal: Nie czujemy ?do tamtych czasów sentymentu, ?ale to była przecież nasza młodość

Publikacja: 03.10.2014 01:16

To zdjęcie znają wszyscy: Warszawa, 13 grudnia 1981 r.

To zdjęcie znają wszyscy: Warszawa, 13 grudnia 1981 r.

Foto: Plus Minus

Przygotowany przeze mnie wybór zdjęć zaczynam od 1973 roku. Miałem wtedy 22 lata i byłem niedoświadczonym fotografem, który właśnie przyjechał nad Wisłę. Od tego czasu Polska była moim głównym miejscem pracy; przyznam, że także najciekawszym. W końcu w latach 70. i na początku 80. najwięcej działo się właśnie tutaj. Później na zlecenie amerykańskiego tygodnika „Time" jeździłem już po całym bloku wschodnim i mój obecny album różni się od innych moich albumów, które dotyczyły wyłącznie Polski. Tym razem postanowiłem opublikować także moje zdjęcia z ZSRR, Czechosłowacji, Węgier, Rumunii, Bułgarii, NRD i Jugosławii.

Wybrałem zdjęcia dość mało polityczne, bo nie wszyscy fascynują się polityką tamtych lat. To wybór zdjęć o codzienności realnego socjalizmu; prawdziwe życie tamtych czasów. Z jednej strony ma to być album dla ludzi w moim wieku, by przypomnieli sobie, jak żyło się w PRL, jak mieszkało. Z drugiej strony to także album dla młodzieży, by zobaczyła, jak żyli ich rodzice i dziadkowie. Oczywiście tę codzienność przeplatam zdjęciami trochę bardziej politycznymi: dekoracje ulic, policja, wojsko.

Kończę na 1989 roku, bo ze zdjęć z okresu transformacji można by ułożyć osobny album. To wybór z czasów, gdy socjalizm jeszcze kwitł. Znalazły się w nim słynne fotografie: jest oczywiście kino Moskwa z afiszem oznajmiającym o filmie „Czas Apokalipsy", a przed kinem – transporter: stan wojenny! Tym razem inaczej skadrowałem ujęcie. W poziomie nazwa kina jest ucięta, ale po raz pierwszy pojawia się ono na rozkładówce.

Wydaję mi się, że ciekawa jest okładka albumu. Nie słynę przecież z robienia portretów zwierzętom, a tu pies! To zdjęcie jednak naprawdę dużo mówi o ZSRR. Zrobiłem je w Kijowie w roku 1989. Na jakimś przystanku siedział pan z psem. Pan nie wydawał się zbyt interesujący, pies za to wyglądał na dostojnego, spokojnego, do tego miał mnóstwo medali na szyi. W Moskwie i w innych miastach ZSRR zawsze można było spotkać weteranów Wielkiej Wojny Ojczyźnianej chodzących z olbrzymią ilością orderów poprzypinanych do klap marynarki. A tu – pies, który wygląda na weterana. Wilczur był wyraźnie dumny z siebie. Z początku do głowy mi nie przyszło, by akurat to zdjęcie dać na okładkę. Gdy jednak grafik przygotował je w wersji okładkowej, wszyscy, którym to zaprezentował, stwierdzili jednogłośnie, że to świetny pomysł.

Jest tam też inne zdjęcie, które naprawdę bardzo lubię. To fotografia Bernarda Ładysza, czyli naszej gwiazdy operowej, dziś już starszego pana. Sfotografowałem go w 1973 r., w chwilę po przyjeździe do Polski. Byłem jeszcze nieobeznany z tutejszym życiem, a samo zdjęcie może nie jest jakieś rewelacyjne, ale pokazuje to, co dla mnie było wtedy wielkim zaskoczeniem: widać na nim, że wielka, światowa gwiazda opery nie mieszka wcale w luksusach! W socjalizmie wszyscy mieszkali w gruncie rzeczy podobnie. Na fotografii Bernard Ładysz stoi, trzymając słuchawkę telefoniczną, w holu małego mieszkania w bloku. Obok lustro, jakie wszyscy mieli przy telefonie. Widać typowe serwetki, kalendarze. A on stoi w fartuchu i obiera ziemniaka, bo akurat coś gotował, gdy zadzwonił telefon. To dokument tamtych czasów. Wiele niby nie pokazuje, a wiele znaczy.

Podobny zresztą w tonie jest portret naszego wielkiego piłkarza Włodzimierza Lubańskiego. Stoi w kuchni, pomaga żonie zmywać naczynia czy coś podobnego. Niby wielka gwiazda, a ma taką samą kuchenkę i garnki jak wszyscy. W Polsce po prostu nie było innego asortymentu. Wszyscy mieliśmy takie same meble i sprzęty.

Młodym ludziom mogą niewiele mówić nazwiska Gierka, Jaroszewicza czy Kádára, jednak zdjęcia codzienności do nich na pewno przemówią. Może trochę się z nas nawet pośmieją? My za to spojrzymy na te fotografie z nostalgią. Nie czujemy do tamtych czasów sentymentu, ale to była przecież nasza młodość!

— not. puo

Chris Niedenthal jest fotografem. Wychował się w rodzinie polskich emigrantów wojennych w Londynie. Współpracował m.in. z takimi magazynami, jak „Newsweek", „Time", „Der Spiegel", „Geo" i „Forbes"

Przygotowany przeze mnie wybór zdjęć zaczynam od 1973 roku. Miałem wtedy 22 lata i byłem niedoświadczonym fotografem, który właśnie przyjechał nad Wisłę. Od tego czasu Polska była moim głównym miejscem pracy; przyznam, że także najciekawszym. W końcu w latach 70. i na początku 80. najwięcej działo się właśnie tutaj. Później na zlecenie amerykańskiego tygodnika „Time" jeździłem już po całym bloku wschodnim i mój obecny album różni się od innych moich albumów, które dotyczyły wyłącznie Polski. Tym razem postanowiłem opublikować także moje zdjęcia z ZSRR, Czechosłowacji, Węgier, Rumunii, Bułgarii, NRD i Jugosławii.

Wybrałem zdjęcia dość mało polityczne, bo nie wszyscy fascynują się polityką tamtych lat. To wybór zdjęć o codzienności realnego socjalizmu; prawdziwe życie tamtych czasów. Z jednej strony ma to być album dla ludzi w moim wieku, by przypomnieli sobie, jak żyło się w PRL, jak mieszkało. Z drugiej strony to także album dla młodzieży, by zobaczyła, jak żyli ich rodzice i dziadkowie. Oczywiście tę codzienność przeplatam zdjęciami trochę bardziej politycznymi: dekoracje ulic, policja, wojsko.

Plus Minus
Emilka pierwsza rzuciła granat
Plus Minus
„Banel i Adama”: Świat daleki czy bliski
Plus Minus
Piotr Zaremba: Kamienica w opałach
Plus Minus
Marcin Święcicki: Leszku, zgódź się
Materiał Promocyjny
Dlaczego warto mieć AI w telewizorze
Plus Minus
Chwila przerwy od rozpadającego się świata