Widać to na każdym kroku, choćby we wszelkiego rodzaju grach noszących dumne miano „strategicznych", gdzie graficy sporo uwagi poświęcają detalom rękojeści czy hełmu, ale konstrukcja społecznego świata, czy walczymy o tron w świecie jaskiniowców, Greków czy Wikingów, pozostaje ta sama.
Równie wiele przykładów można jednak znaleźć, podnosząc wzrok znad ekranu. Ot, szyld niepublicznej przychodni: „Lecznica Medea". Po prostu. Jak sądzę, właściciel świadom był, że wypada, by zakład opieki zdrowotnej miał w nazwie człon „Med", i uznał, że znalazł błyskotliwą końcówkę. Biznesmen nie ma oczywiście obowiązku znajomości mitologii: ale że nie znalazł się nikt, kto podpowiedziałby mu, że Medea, kochanka Jazona, która w szale zazdrości rozsiekała młodszego brata, Argonaucie zaś podała koszulę nasyconą jadem, jest wyjątkowo ryzykowną patronką dla pediatry i dermatologa?
Na tych samych Bielanach, tylko kilometr z okładem dalej, przy uliczce, która przez lata była bezimiennym łącznikiem dwóch parkingów, a której niedawno z łaski nadano imię rosyjskiego dysydenta, wyrosła niedawno najpierw budowa, a potem billboard. „Kup mieszkanie – głosi pochwałę nowoczesnej deweloperki z wysokości pierwszego piętra – Apartamenty Sacharowa".