Powiedzieć, że wielkim wynalazkom towarzyszyły wielkie obawy, to nic nie powiedzieć. Niektóre reakcje tak dalece przekraczały poziom racjonalności, że trudno je przypisać istotom rozumnym. Moja babka jeszcze w latach 50. wołała, by zgasić światło elektryczne, bo żarówki ją podglądają. Wielkie emocje wywoływały burze, które zaklinano, stawiając w oknie krucyfiks, ale w XVIII wieku pierwsze piorunochrony nazywano w Europie kacerskimi drągami i niszczono. Wprowadzenie oświetlenia w miastach w XIX wieku niektórzy traktowali jako ingerencję w boski porządek świata, w którym nie ma miejsca na światło nocą. Pod wpływem lamp ulicznych ludzie mieli być apatyczni, kury padać z braku snu, konie nabierać płochliwości, a złodzieje – zuchwałości. Czytanie przy świetle elektrycznym groziło ślepotą. Prąd płynący kablami miał powodować apopleksję, utratę świadomości, paraliż.
Kolej, ciągnięta przez diabła, który przybrał kształt lokomotywy, rozwijająca trzykrotnie większą prędkość od dyliżansu, miała odbierać kurom chęć do znoszenia jaj, a krowom – do dawania mleka. Medycy z Bawarii ostrzegali, że zbyt szybki ruch wywoła u podróżnych delirium furiosum. Pędzenie na rowerze miało skutkować zgubnym zamiłowaniem do tempa i powierzchownego traktowania zjawisk.