Lekcja łaciny jest wyjątkiem w całej prozie Zbigniewa Herberta, bo chociaż niektóre jego eseje przypominają reportaże, to przecież nigdzie indziej w takim stopniu poeta nie spożytkował swojej biografii, by opowiedzieć o ważnym doświadczeniu XX wieku.
Aby obrazowo uzmysłowić czytelnikom, czym jest śródziemnomorska tradycja dla Europy, Herbert przeplata szkolnymi anegdotami historię cywilizowania rzymskiej Brytanii. Zamysł kompozycyjny jest prosty i polega na zestawianiu młodzieńczego doświadczenia lat szkolnych z wiedzą nabytą później. Gimnazjalna opowieść sugeruje także, że do cywilizacji trzeba dorosnąć.
Sumienie i szkolne żarty
Żartobliwy charakter młodzieńczych wspomnień, a także farsowa konstrukcja głównego bohatera – groźnego nauczyciela łaciny zwanego Grzesiem – mają również na celu zrównoważenie patosu tezy głównej, która brzmi: język Rzymian i ich cywilizacja są nie tylko wzorem, ale także pancerzem przeciwko barbarzyństwu XX wieku. Myśl tę Herbert przemyca niepostrzeżenie już w pierwszym fragmencie wspomnienia, a czyni to nie wprost i zasłaniając się osobami trzecimi. Najpierw wyjawia ją cytat z Bolesława Micińskiego, zamieszczony jako motto eseju, wskazujący na niemożność użycia struktur języka Rzymian do propagandowego kłamstwa: „A przede wszystkim zapoznaj się ze strukturą zdań warunkowych, aby w nich nie było miejsca na oszustwa, na szantaż, na kłamstwo".
Zawiłość zdań czasowych, a przede wszystkim zdania warunkowe, uniemożliwiają rzekomo ideologiczną manipulację, charakterystyczną dla czasów obecnych. Teza ta wydaje się dość oczywistym uproszczeniem perswazyjnym. Gramatyka – niestety – nie jest i nie może być remedium na nieprawdę, toteż tego rodzaju wyjaśnienie możliwe jest wyłącznie w sensie metaforycznym. To cywilizacja rzymska jako całość nie jest zdolna do takiego zakłamania, jakie było udziałem ludzi, których dotknęło nieszczęście życia w systemach totalitarnych. Historia służy porozumieniu z dawnymi ludźmi, ale także – przez porównanie – może umożliwić lepsze zrozumienie współczesności, którą należy widzieć w kontekście całych dziejów naszej cywilizacji. Na ten temat poeta wypowiadał się wielokrotnie:
„Nauczyciele w gimnazjum wbijali nam do głowy, że »historia magistra vitae«. Ale kiedy zjawiła się ona w całej barbarzyńskiej okazałości – realną łuną nad moim miastem – zrozumiałem, że jest to osobliwa nauczycielka. Ci, którzy przeżyli ją świadomie, i wszystko to, co po niej nastąpiło, mają więcej materiału do refleksji niż czytelnicy dawnych kronik. Jest to materiał skłębiony i ciemny. Trzeba pracy wielu sumień, żeby go rozświetlić" („Opisać rzeczywistość", [w:] „Plus Minus", „Rzeczpospolita", 22–23.05.2004 r.).