Aktualizacja: 12.09.2019 11:43 Publikacja: 13.09.2019 18:00
Foto: Mariusz Kubik [CC BY 4.0 (https://creativecommons.org/licenses/by/4.0)]
Ale tydzień temu zmarł tłumacz, który pośredniczył nie tyle między językami, co światami. Tłumacz baśni. A z takimi trzeba się obchodzić ostrożniej i uważniej, bo nie tyle przyprowadzają z daleka słowa i historie, co odwrotnie – to nas wysyłają w dziwne miejsca i opowieści.
Andrzej Polkowski poznał „Opowieści z Narnii" tam, gdzie prawie wszyscy – we własnym łóżku, na chwilę przed zaśnięciem. Podczas tego krótkiego, ale decydującego fragmentu życia, kiedy sam nie potrafisz jeszcze czytać, ale naprawdę, jak już nigdy później, umiesz słuchać. W okresie głębokiego PRL-u – kiedy historia o białej czarownicy przepędzanej przez przybywającego zza morza lwa i wiośnie następującej po stu latach zimowej niewoli wywoływała w umysłach cenzorów kontrrewolucyjny zawrót głowy – przełożenie książek Lewisa na język polski było zadaniem niewykonalnym. Ojczym Polkowskiego tłumaczył mu je więc na żywo, trzymając na kolanach wydanie oryginału.
Jedni brali w swoje posiadanie ludzi, inni – miejsca. „Genius loci” – dziś rozumiemy przez to nastrój, aurę rozt...
Jan Maciejewski w swoim felietonie pisze, że miał opory przed publikacją swojego tekstu, obawiając się oskarżeni...
Na Ziemi nie nastąpi żadne przeludnienie, a wręcz przeciwnie, w perspektywie 50 lat możemy się spodziewać stopni...
Mam nadzieję, że Karol Nawrocki, który sprawuje urząd prezydenta, zacznie dawać znaki europejskiej wspólnocie, ż...
Zamiast przekonywać Amerykanów do szacunku dla Putina, rosyjscy trolle mieli skupić się na wykorzystywaniu podzi...
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas