Niewiele pojęć opisujących relacje międzyludzkie zdewaluowało się tak bardzo, jak „skandal". Słowa „zamach stanu", „przewrót" czy „zdrada" ciągle znaczą mniej więcej to samo co kilkaset lat temu, nawet jeśli opisujących je czynów dokonuje się innymi metodami. Tymczasem „skandal" to dobry tytuł dla tygodnika specjalizującego się w ploteczkach i goliźnie, a portale plotkarskie dzięki ofiarnemu trudowi rzeszy gwiazdek zasypują nas wiadomościami o skandalach nie co tydzień, lecz co kwadrans.
Od pośladka do stażystki
Ta dewaluacja zaczęła się zresztą dość dawno: już przed stu laty z okładem terminem „skandal" określano najczęściej radykalne, jednorazowe przekroczenie norm obyczajowych. Częściej zatem dokonywały się skandale w buduarach niż w gabinetach, a na rycinach, które ilustrowały doniesienia o tych praktykach, częściej bieleją pośladki niż kartka z palącym podpisem.
Czytaj więcej:
W Wielkiej Brytanii końca XIX wieku skandalem było prowadzenie się Oscara Wilde'a, we Francji – Artura Rimbauda. Habsburski Wiedeń, pracujący na swoją renomę „światowej stolicy operetki", chociaż nad państwem zbierały się już chmury, latami wspominał skandal, do którego doszło, gdy siostrzeniec Najjaśniejszego Pana, arcyksiążę Otto Franciszek von Habsburg, chcąc wygrać ryzykowny zakład, wparował do najbardziej renomowanego lokalu miasta, czyli restauracji Sachera, nagi jak go Pan Bóg stworzył, jedynie w butach z cholewami i z szablą przypasaną do boku: pech chciał, że pierwszą osobą, na jaką się natknął w tym rynsztunku, była małżonka brytyjskiego ambasadora.
Pani ambasadorowa, biegła w kwestiach etykiety, należycie zemdlała, arcyksiążę został ukarany przez Franciszka Józefa sześcioma tygodniami aresztu domowego i życie toczyło się dalej. Muzykę do tej historyjki mógłby bez trudu napisać Offenbach, ale w czasach i krajach, w których koronowane głowy traktowano poważniej, skandale z ich udziałem miały większą wagę polityczną. Być może ocalałby zarówno tron francuski pod koniec XVIII wieku, jak rosyjski u początku XX, gdyby nie skandale (mniejsza w tej chwili, czy prawdziwe czy wymyślone przez oponentów), w które zamieszane były małżonki władców.
W czasach nam współczesnych w najpotężniejszej demokracji świata Bill Clinton musiał się zmierzyć z ryzykiem impeachmentu nie za sprawą pieszczot ze stażystką, lecz kłamstwa, a inny prezydent, Richard Nixon, musiał zrezygnować z urzędu z powodu najlepiej opisanego w dziejach skandalu: Watergate.