Aktualizacja: 13.10.2019 08:48 Publikacja: 11.10.2019 18:00
Foto: Rzeczpospolita
Wiele w tym utworze niekonwencjonalności. „Mój chłopiec", jak mówi Henrietta, to dziecko znalezione przez bohaterkę w wózku na ulicy. Przygarnięcie go, z jednoczesnym poczuciem bezwarunkowej miłości, powoduje silną, niewyobrażalną wręcz więź. Wspólne sny, przenoszenie wzajemnych emocji i zrozumienie sprawiają, że Henrietta od dawna przeczuwa zabójstwo dokonane przez syna. Nic z tym nie może zrobić i niczego też nie dokona. Od początku dla adoptowanego chłopca była skłonna do poświęceń. Dla niego porzuciła swoją kochankę Sally, dla niego zrobi też więcej. Ma bowiem skłonność do zatracania się w miłości. To charakteryzuje także jej relację z Grace, którą poznała w więzieniu syna. Henrietta angażuje się w związek z Grace na kilku poziomach, choć jednocześnie to relacja zbudowana na kłamstwach, odkrywana powoli, wyniszczająca.
Wszyscy wiemy, że kiedyś było lepiej. Polityka wyglądała zupełnie inaczej, miała inny poziom i klimat, a debaty...
Nowy spektakl Teatru Współczesnego za dyrekcji Wojciecha Malajkata pokazuje, że warto szukać w teatrze wzruszenia.
Nadmierne i niepoprawne stosowanie leków to w Polsce plaga. Książka Arkadiusza Lorenca pokazuje tło tego problemu.
„Ale wtopa” to gra, przez którą można nieźle zdenerwować się na znajomych.
„Thunderbolts*” przypomina, że superbohaterowie wcale nie są doskonali.
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas