Bogusław Chrabota: Wałęsa, Havel, Trump. Liderzy

Lech Wałęsa i Vaclav Havel. Dwóch wielkich polityków czasu przełomu. Obaj dysydenci w bloku sowieckim, ale jakże różna ścieżka polityczna. Jakże różne temperamenty, umysłowości.

Publikacja: 19.01.2017 23:01

Bogusław Chrabota

Bogusław Chrabota

Foto: Fotorzepa, Maciej Zienkiewicz

Havel, wybitny intelektualista, dramaturg, przez dużą część swojego życia samotnik. W konflikcie z systemem, zanim jeszcze zaczęła się praska wiosna. Autor listów, wystąpień, więzień polityczny. Postać wyjątkowa i symboliczna na długo, zanim dał się wybrać na prezydenta Republiki Czechosłowackiej.

I nasz Lech Wałęsa. Na czele tłumów. Robotnik, uczestnik strajków, działacz wolnych związków zawodowych. Zapewne przypadkowo wyniesiony na piedestał przez historię. Ale umiał sprostać tej roli. Wykazać się niebywałą inteligencją. Uwieść charyzmą. Porwać za sobą 10 milionów ludzi.

Wiem, jak bardzo zazdrościł mu tego wtedy Vaclav Havel. Jak mu było ciężko, że w przeciwieństwie do Wałęsy jedyna legitymacja, jaką posiadał, była legitymacją moralną. Pewnie wtedy, w 1981 roku, jej nie doceniał. Ale niespełna dekadę później docenili ją rodacy. Późną jesienią 1989 roku nie miał konkurenta do stanowiska prezydenta. Dla Czechów i Słowaków jasne było, że to właśnie Havel powinien stanąć na czele odnowionego państwa. Niedługo potem w tej samej roli na północ od czeskiej granicy dołączył do niego Lech Wałęsa. I jakże różne były to prezydentury!

Wtedy po raz pierwszy pozazdrościłem Czechom Havla. Światowy format byłego dysydenta jawnie kontrastował z przaśną prezydenturą lidera Solidarności. Im szybciej mijały lata, tym ta dramatyczna różnica stawała się czytelniejsza. Tak jak Havlowi udawało się uwieść swój naród, tak Lech Wałęsa systematycznie tracił miłość i szacunek rodaków. I to wbrew logice polityki, wbrew ewidentnym sukcesom swojej prezydentury. Co się stało? Czyżby genetycznie nie był predestynowany do roli głowy państwa? A może to, co było jego zaletą w czasach zawieruchy, stało się obciążeniem w okresie pokoju?

Są setki teorii. Osobiście uważam, że zgubiło go permanentne nieuctwo. Brak predyspozycji intelektualnych, których Havel miał w nadmiarze. Nieuctwo wyzwoliło arogancję, a ta skutkowała brakiem szacunku do ludzi, negatywnymi wyborami, butą i rozbijaniem kolejnych wiernych mu ekip. Klęski w kolejnych wyborach niczego go nie nauczyły. Mimo że pozostaje polską legendą, nawet najbardziej zagorzali wielbiciele rozgraniczają czasy jego bezdyskusyjnej wielkości i mizernej roli po odzyskaniu niepodległości.

Dlaczego przypominam te postaci? Bo wciąż myślę o czekającej nas prezydenturze Donalda Trumpa. Nie wiem, czy ma mu kto podpowiedzieć, żeby poczytał biografie Havla i Wałęsy, zapoznał się z meandrami losów wielkich tego świata. Zrozumiał, jak tłum potrafi wynieść do władzy i zaszczytów i jak zrzucić z piedestału.

Kim tak naprawdę pan jest, Donaldzie Trump? Ile w panu nieprzemyślanej retoryki, ile biznesowego cwaniactwa, a ile rozumu i wyczucia polityki? Mam świadomość, że tacy jak pan kierują się przede wszystkim własną intuicją, ale po wyborze ścieżki politycznej trzeba któregoś dnia zrozumieć, że biznes i polityka to dwie osobne rzeczywistości, które nie tworzą żadnego integrum, że – czego nigdy nie zrozumiał Lech Wałęsa – trzeba się uczyć, uczyć i jeszcze raz uczyć. Myśleć i wyciągać wnioski.

Kim pan jest, prezydencie? Bardziej Havlem czy Wałęsą? Bo też taki będzie pana los. Albo uspokoi pan rozdygotany pańskim wyborem świat i zjednoczy Amerykę, by przejść do historii jako nowy Ronald Reagan, albo przepadnie pan z kretesem. Wróci do swojej kiczowatej Trump Tower przy Piątej Alei, a pański wybór zostanie ogłoszony polityczną pomyłką XXI wieku. Cóż, wahadło historii wisi nad pańską siwą głową. Ciągle bez ruchu. W którą stronę się wychyli? Zobaczymy.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Havel, wybitny intelektualista, dramaturg, przez dużą część swojego życia samotnik. W konflikcie z systemem, zanim jeszcze zaczęła się praska wiosna. Autor listów, wystąpień, więzień polityczny. Postać wyjątkowa i symboliczna na długo, zanim dał się wybrać na prezydenta Republiki Czechosłowackiej.

I nasz Lech Wałęsa. Na czele tłumów. Robotnik, uczestnik strajków, działacz wolnych związków zawodowych. Zapewne przypadkowo wyniesiony na piedestał przez historię. Ale umiał sprostać tej roli. Wykazać się niebywałą inteligencją. Uwieść charyzmą. Porwać za sobą 10 milionów ludzi.

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Plus Minus
Derby Mankinka - tragiczne losy piłkarza Lecha Poznań z Zambii. Zginął w katastrofie
Plus Minus
Irena Lasota: Byle tak dalej
Plus Minus
Łobuzerski feminizm
Plus Minus
Latos: Mogliśmy rządzić dłużej niż dwie kadencje? Najwyraźniej coś zepsuliśmy
Plus Minus
Jaka była Polska przed wejściem do Unii?
Materiał Promocyjny
Wsparcie dla beneficjentów dotacji unijnych, w tym środków z KPO