„Skoro mój Borewicz doczekał się książek i prac magisterskich, to starszy stopniem i metryką kpt. Żbik też na to zasługuje" – ugodowo zaznacza na tylnej okładce aktor Bronisław Cieślak.
Miała to być biografia szczególna, bo dotycząca postaci fikcyjnej. Pomysł wydawał się ciekawy, ale jego realizacja raczej biografią nie jest. I dobrze. Samozwańczy detektyw popkultury Mateusz Szlachtycz pokusił się o coś więcej: przeprowadził gruntowne śledztwo historyczne. Swoje trzy grosze dorzucił podobno największy żbikolog Max Suski. I tak powstała zupełnie nietypowa praca popbadawcza, nazwana bardzo celnie portretem pamięciowym.