Niedoparki mieszkają na strychach, w kanałach i na starych barkach cumujących przy brzegach Wełtawy. Potrafią biegać, skakać, wspinać się po rynnach na dachy, a żywią się skarpetkami. Zgodnie z niepisanym kodeksem kradną ludziom tylko jedną sztukę z każdej pary. Wzięcie drugiej jest czynem niegodnym niedoparka i bohater filmu Hihlik doskonale o tym wie. Czeka go jednak życiowa zmiana. Po śmierci ukochanego dziadka będzie się musiał przeprowadzić na drugi kraniec miasta. Ma tam wuja Padre, którego nie zna, szefa szajki trudniącej się skarpetkowymi kradzieżami.
Czesko-słowacka animacja być może ma sensacyjny scenariusz, ale od pierwszych chwil projekcji okazuje się ciepłą bajką o przyjaźni, rodzinie i wierności ideałom. Chwilami nieporadny Hihlik to postać, z którą dzieci błyskawicznie się identyfikują. Pogodny i uczynny maluch bardzo się stara, lecz często jego czyny odbierane są w niewłaściwy sposób. Dopiero dzięki odwadze i uporowi udowodni, że zasługuje na szacunek.
Twórcy filmu czerpią pełnymi garściami ze współczesnego kina. Ze „Smerfów" pożyczają Gargamela (tu naukowca polującego na niedoparki), z „Minionków" zaś dwuznaczną filozofię Padre. Opowiadają jednak historię na wskroś czeską, okraszoną surrealistycznym humorem i nietypową, przyjemną dla oka kreską. Praga w ich oczach jest miastem szarym i tajemniczym, a przez to niezwykłym. Przyjemna to odmiana w porównaniu z pstrokatymi filmami zza oceanu.
PLUS MINUS
Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:
tel. 800 12 01 95