Raków-Legia. Mierzyć w gwiazdy

Dziś wielkie święto futbolu na PGE Narodowym. Broniący trofeum Raków Częstochowa zagra z Legią Warszawa. To starcie dwóch wizji budowania klubu.

Publikacja: 02.05.2023 03:00

Marek Papszun gra o swój trzeci z rzędu Puchar Polski. Marzy mu się pożegnanie z przytupem

Marek Papszun gra o swój trzeci z rzędu Puchar Polski. Marzy mu się pożegnanie z przytupem

Foto: EPA/MARTIN DIVISEK

Majowy weekend w stolicy to od blisko dziesięciu lat pucharowa tradycja, przerwana na chwilę przez pandemiczne restrykcje i przymusową przeprowadzkę do Lublina.

Narodowy zamienił się wówczas w szpital dla chorych na Covid-19, ale przed rokiem wszystko wróciło do normy. Poza tym, że trybuna przeznaczona dla kibiców Lecha świeciła pustkami. Poszło o oprawę. Przyjezdni z Poznania nie weszli na stadion, protestując przeciw decyzji straży pożarnej, która zakazała wnoszenia flag sektorówek, obawiając się, że kibice ukryją w nich race.

Czytaj więcej

Raków na kursie po tytuł

Prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej (PZPN) Cezary Kulesza zagroził, że jeśli stanowisko straży dotyczące bezpieczeństwa się nie zmieni, mecze finałowe będę organizowane na innych arenach. Istniały obawy, że w tym roku z tego samego powodu finał zbojkotują kibice Legii. Udało się jednak wypracować porozumienie między PZPN a Państwową Strażą Pożarną. Narodowy powinien więc wypełnić się do ostatniego miejsca.

Wciąż jest w nich ogień

Przed rokiem pozbawiony wsparcia Lech przegrał 1:3, Raków obronił trofeum, a we wtorek będzie miał szansę sięgnąć po puchar już trzeci raz z rzędu. Dla klubu spod Jasnej Góry może to być historyczny tydzień, bo w niedzielę będzie miał okazję przypieczętować w Kielcach pierwszy tytuł mistrza Polski.

Sukces jest wskazany, bo w Częstochowie kończy się właśnie pewien etap.

Po siedmiu latach pracy z zespołem żegna się Marek Papszun. Dla niego mecze w Warszawie mają wymiar szczególny. Urodził się na Bródnie, kilka kilometrów od Narodowego. W stolicy wciąż mieszka jego rodzina. Ta rozłąka była jednym z powodów, dla których Papszun chciał odpocząć od futbolu, choć wiele wskazuje, że przerwa, jaką planował, nie będzie trwała długo i być może już w przyszłym sezonie zobaczymy go znów na ławce.

Swojego następcę już namaścił. Będzie nim jego asystent, 32-letni Dawid Szwarga. To dowód, że w Rakowie nie ulegają modom, lecz stawiają na kontynuację oraz ludzi, którzy znają klub i piłkarzy.

– Chciałbym, by moje pożegnanie odbyło się z przytupem. Kiedy zaczynałem pracę w Częstochowie, nie wyznaczaliśmy celów w postaci mistrzostwa czy zdobycia pucharu. Właściciel Michał Świerczewski przemycał takie myśli, ale mnie trudno było to sobie wyobrazić. Możliwe jednak, że trzeba mierzyć w gwiazdy. Nawet jeśli wyląduje się nieco bliżej. Wciąż jest w nas ogień i chęć zdobywania trofeów – przekonuje Papszun. I zapowiada, że jego zawodnicy wyciągnęli wnioski z ligowej porażki z Legią.

Tamten mecz sędziował Piotr Lasyk. Trener Rakowa nie szczędził mu wówczas słów krytyki. Nie ukrywa, że jest zaskoczony, iż finału nie poprowadzi Szymon Marciniak. – Grają dwa najlepsze polskie zespoły, a nie będzie najlepszego polskiego sędziego. Dla mnie to niezrozumiałe. Ale wierzę, że pan Lasyk udźwignie presję i nie będziemy rozmawiać o jego decyzjach – dodaje Papszun.

Selekcjoner patrzy

Wtorkowy finał będzie starciem dwóch systemów pracy, wręcz wizji prowadzenia klubu. Częstochowskiego, gdzie jest czas na spokojne działanie, oraz warszawskiego, w którym sukces musi przyjść natychmiast. Od 2016 roku, czyli odkąd Papszun objął stanowisko w drugoligowym wówczas Rakowie, przez Łazienkowską przewinęło się dziewięciu trenerów.

Ostatni z nich, Kosta Runjaic, przywrócił drużynę do ligowej czołówki. Półtora roku temu wydawało się, że ta misja zostanie powierzona Papszunowi. Do porozumienia jednak nie doszło. Finał Pucharu Polski, który dla Legii jest szansą, by zrewanżować się rywalom za przegrany wyścig o mistrzostwo, zyskuje więc dodatkowy podtekst.

Legia walczy o 20. puchar, nikt nie zdobył ich więcej, ale na kolejne zwycięstwo czeka już pięć lat. – Często słyszę, że już czas coś wygrać. To będzie najważniejszy mecz w mojej karierze – mówi Runjaic. – Raków ma najlepszą obronę w lidze i trochę większe doświadczenie w finałach niż my. W kwietniu zagraliśmy przeciw nim chyba najlepsze spotkanie w sezonie, ale spodziewam się, że je dokładnie przeanalizowali i dokonają korekt.

Na trybunach Narodowego będzie około 50 tys. widzów. Wśród nich usiądzie selekcjoner Fernando Santos, który ostatnio wypowiedział wiele gorzkich słów na temat stanu polskiego futbolu. Trzeba mieć nadzieję, że piłkarze dwóch czołowych drużyn Ekstraklasy dadzą mu powody, by choć odrobinę zmienił zdanie.

Transmisja we wtorek o 16.00 w Polsacie i Polsacie Sport

Majowy weekend w stolicy to od blisko dziesięciu lat pucharowa tradycja, przerwana na chwilę przez pandemiczne restrykcje i przymusową przeprowadzkę do Lublina.

Narodowy zamienił się wówczas w szpital dla chorych na Covid-19, ale przed rokiem wszystko wróciło do normy. Poza tym, że trybuna przeznaczona dla kibiców Lecha świeciła pustkami. Poszło o oprawę. Przyjezdni z Poznania nie weszli na stadion, protestując przeciw decyzji straży pożarnej, która zakazała wnoszenia flag sektorówek, obawiając się, że kibice ukryją w nich race.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Piłka nożna
Stefan Szczepłek: Wisła zdobyła Puchar Polski. Za takie mecze kochamy piłkę
Piłka nożna
Hiszpanie zapewnili Wiśle Kraków Puchar Polski. Dogrywka i wielkie emocje na Narodowym
Piłka nożna
Kolejny kandydat na trenera odmówił Bayernowi
Piłka nożna
Ostatnia szansa, by kupić bilety na Euro 2024. Kto pierwszy, ten lepszy
Piłka nożna
Mecz życia na Stadionie Narodowym. Wysoka stawka finału Pucharu Polski
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił