Bodo to 50-tysięczne miasto portowe, jedna z najbardziej zniszczonych miejscowości w Norwegii podczas drugiej wojny światowej. Leży za kołem podbiegunowym, więc wyprawa tam zimą nie należy do najprzyjemniejszych podróży.
Pogoda ma być jednak w czwartek łaskawa i przypominać tę w Polsce, prognozy przewidują kilka stopni powyżej zera oraz przelotne opady deszczu i śniegu. Problemem może być sztuczna murawa, do której piłkarze Lecha nie są przyzwyczajeni. Trener John van den Brom zrezygnował jednak z zajęć na boisku o takiej nawierzchni przed wylotem do Norwegii.
Historia pokazuje, że murawa jest dużym atutem Bodo/Glimt. Od 2021 roku drużyna wygrała 14 z 17 domowych meczów w europejskich pucharach, pokonała m.in. Dinamo Zagrzeb, Celtic Glasgow i dwukrotnie Romę (raz 6:1). W ubiegłym sezonie dotarła do ćwierćfinału Ligi Konferencji.
Czytaj więcej
Barcelona gra w czwartek na Camp Nou z Manchesterem United. Kilkanaście lat temu drużyny te walczyły ze sobą o triumf w Lidze Mistrzów, teraz stawką będzie 1/8 finału Ligi Europy.
Jednym z zespołów, który zdołał tam zwyciężyć, była Legia Warszawa. Dwa lata temu poleciała do Bodo na mecz pierwszej rundy eliminacji Ligi Mistrzów. Wygrała 3:2, w rewanżu 2:0 i awansowała. Pierwsze spotkanie na kameralnym stadionie – położonym w środku osiedla, niedaleko lotniska i portu morskiego – może być więc kluczowe. Ważne, by tam nie przegrać.