Skąd wziął się pomysł, żeby opracować elektroniczny stetoskop i zrobić biznes na takim urządzeniu?
Pomysł, jak zawsze w takich przypadkach, wziął się z potrzeby. Doktor Honorata Hafke-Dys, która jest współzałożycielem spółki, w pewnym momencie trafiła do szpitala z zapaleniem płuc swojego dziecka. Najnormalniej w świecie przegapiła symptomy. Spędzając siedem dni w szpitalu, widziała, w jaki sposób badane są płuca, obserwowała rozbieżności w opiniach lekarzy. I jako pracownik naukowy, fizyk i biofizyk zaczęła zgłębiać temat dźwięków w układzie oddechowym, ich identyfikacji i klasyfikacji. Z drugiej strony ja ze wspólnikami prowadziłem firmę informatyczną. Spotkaliśmy się na Facebooku. Wspólnie stwierdziliśmy, że jesteśmy w stanie wdrożyć rozwiązanie, które będzie takim termometrem dla płuc, czyli urządzeniem pierwszego użycia w przypadku wątpliwości co do stanu układu oddechowego. To był rok 2015. Czyli już dziewięć lat temu, ale opracowanie wyrobów medycznych i wdrażanie ich na rynek trwa bardzo długo. Teraz StethoMe AI już jest na rynku.
I nie kosztuje mało. Co klient otrzymuje za te pieniądze?
Przede wszystkim spokój. To urządzenie dla wszystkich – dzieci, dorosłych, seniorów. W kilka minut jest w stanie zidentyfikować, czy w naszych płucach nie ma zmian osłuchowych. Druga kwestia to oszczędność czasu, nie musimy za każdym razem chodzić do lekarza, żeby zweryfikował nasz układ oddechowy. Możemy zweryfikować stan płuc w domu. A w razie wątpliwości skontaktować się z lekarzem zdalnie, ponieważ w wyniku badania dostajemy interaktywny raport w formie linku, który można wysłać do lekarza mailem czy SMS-em na platformie telemedycznej. Czyli stan zdrowia pacjenta możemy ustalić w ciągu najwyżej 10–15 minut.
Skąd użytkownik może czerpać pewność, że urządzenie jest wiarygodne?