Jakie są najpopularniejsze źródła finansowania start-upów w naszym kraju? Niezmiennie, od lat, młode i innowacyjne spółki rozwijają się przede wszystkim na bazie środków własnych. To nie najlepsza i nie najbardziej pożądana z dróg, bo specyfika takich projektów najbardziej łaknie pieniędzy z funduszy wysokiego ryzyka, wsparcia aniołów biznesu czy pieniędzy pozyskanych z equity crowdfundingu, który często traktowany jest jako swoiste pre-IPO, czyli przetarcie przed giełdowym debiutem.
Według danych fundacji Startup Poland ze źródeł własnych finansuje się ok. 73 proc. rodzimych firm. I – jak twierdzą eksperci – nie jest to wcale specyfika Polski. Marcin Szczeciński, kierownik ds. inwestycji kapitałowych Adamedu, przekonuje, iż nie odbiegamy w tym zakresie od nawet najbardziej rozwiniętych ekosystemów. Jak wyjaśnia, w tej grupie znaleźć można dwie kategorie przedsiębiorstw: start-upy, którym udało się rozwinąć działalność bez zastrzyku zewnętrznego kapitału, oraz te, gdzie starania o takie środki zakończyły się fiaskiem. – Pierwsza sytuacja zasługuje na szczególne uznanie. Przeczy szerokiemu – ale w mojej ocenie mylnemu – przekonaniu, że sukces bez zasobów inwestorów czy innego zewnętrznego źródła kapitału jest niemożliwy – twierdzi.
Przyfrontowe położenie nie sprzyja start-upom
Według raportu Startup Poland nad Wisłą sporą popularnością cieszą się krajowe fundusze venture capital oraz aniołowie biznesu – zasilają w środki odpowiednio 30 i 28 proc. młodych, innowacyjnych podmiotów w naszym kraju. Przy czym – co warto podkreślić – wśród rodzimych VC dominują te, które działają, korzystając ze wsparcia publicznych środków (a więc tych oferowanych przez PFR, NCBR czy EIF). Zdaniem Marcina Szczecińskiego ważną rolę na krajowym podwórku odgrywają również pieniądze i wsparcie od akceleratorów oraz takich instytucji, jak Narodowe Centrum Badań i Rozwoju czy Polska Agencja Rozwoju Przedsiębiorczości (z tych środków korzysta odpowiednio 23 i 22 proc. start-upów).
– Jeśli chodzi o akceleratory, należy zwrócić uwagę, że środki, które oferują start-upom, pochodzą w absolutnej większości z grantów – podkreśla kierownik ds. inwestycji kapitałowych Adamedu.
I zauważa, iż czołówka rankingu w przypadku czterech na sześć źródeł finansowania jest silnie związana z pomocą państwa czy środkami europejskimi. Jego zdaniem wskazuje to na bardzo silną zależność polskiego ekosystemu od takich dostawców kapitału. – Z jednej strony to jego atut, uniezależnia bowiem w istotnym stopniu jego dostępność od sytuacji makroekonomicznej, geopolitycznej czy panującego aktualnie sentymentu na rynkach – argumentuje nasz rozmówca.