Ustawowo przewidziane rekompensaty należą się tylko wierzycielowi z pierwotnego kontraktu. To sedno najnowszego wyroku Sądu Najwyższego.
Należności za faktury
Dostawcy towaru czy usługi należy się ryczałtowa rekompensata odpowiadająca 40 euro za koszty odzyskiwania należności od dnia, w którym zapłata zgodnie z umową (czasem ustawą) miała być dokonana. Gdyby te koszty, np. za wezwania, obsługę prawną itd., okazały się wyższe, wierzycielowi przysługuje ich zwrot w pełnej wysokości, pomniejszony o owe 40 euro. Tę formę nacisku na dłużników oraz rekompensaty dla wierzycieli dodano w 2013 r. w art. 10 ustawy z o terminach zapłaty w transakcjach handlowych, implementującej unijną dyrektywy (2011/7/UE) w sprawie zwalczania opóźnień w płatnościach. Dyrektywa w pkt 20 wstępu zalicza do nich wydatki wierzycieli na skorzystanie z usług prawnika lub firmy windykacyjnej, ale ustawa polska nic o firmach windykacyjnych nie mówi, choć masowo ściągają długi.
Na podstawie tych przepisów firma windykacyjna ze Śląska zażądała od fabryki mebli z południowej Wielkopolski 53 tys. zł rekompensaty za koszty egzekucji wielu faktur wystawionych przez dostawcę drewna dla tej fabryki. Nabyła je za 80 proc. wartości. Część żądanej kwoty stanowią ryczałty po 40 euro, a resztę dodatkowe koszty egzekucji.
Sąd Rejonowy w Gliwicach uwzględnił żądanie, uznając, że nabywca wierzytelności ma prawo do tych rekompensat. Sąd Okręgowy w Gliwicach był zdania, że to są należności wierzyciela, a firma windykacyjna mogłaby ich żądać, tylko gdyby była jego pełnomocnikiem, działała na jego rzecz.
Firma odwołała się do Sądu Najwyższego, przed którym jej pełnomocnik adwokat Tomasz Celary argumentował, że nie ma znaczenia, czy to faktoring (kupno wierzytelności) z elementami windykacji czy wyłącznie usługi windykacyjne, liczy się bowiem ekonomiczny efekt: odzyskanie należności.