Reklama
Rozwiń
Reklama

Mikla w kolizji z Milką

Znak „Mikla” może szkodzić renomie znaku „Milka”, tym bardziej że obie marki zostały zastrzeżone na słodycze

Publikacja: 17.07.2008 08:50

Mikla w kolizji z Milką

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Choć spółka z Chorzowa, do której należy znak „Mikla”, nie oznacza nim takich towarów, może przecież w każdej chwili podjąć produkcję i wprowadzać na rynek słodycze pod własną marką – stwierdził Naczelny Sąd Administracyjny (sygn. II GSA 251/08).

NSA uznał, że Urząd Patentowy i Wojewódzki Sąd Administracyjny słusznie oceniły, że znaki te będą kolidować.

Szwajcarska firma Kraft Foods Schweiz Holding AG sprzeciwiła się rejestracji znaku „Mikla” na rzecz spółki o tej samej nazwie, w części na towary z kl. 30: słodycze oraz pieczywo cukiernicze.

Kraft Foods zarzuciła, że jest on podobny do jej słownego znaku „Milka”, który korzysta w Polsce z ochrony od 1921 r. Pełnomocnik Kraft Foods zaznaczył, że w obu znakach w grę wchodzą towary szybko zbywalne, o niskiej cenie, kupowane dość często przy okazji innych zakupów. Przy takich towarach kupujący nie analizują znaku, lecz kierują się ogólnym wrażeniem. A przestawienie środkowych liter nie eliminuje podobieństwa.Pełnomocnik spółki podkreślił natomiast, że pod nazwą Mikla działa ona na rynku od 1991 r., a sama nazwa pochodzi od skrótu imion wspólników („mi” oraz „kla”).

Kolegium ds. spornych UP stwierdziło podobieństwo, które może wprowadzać klientów w błąd.

Reklama
Reklama

Nie ma znaczenia, jak powstała marka, decyduje to, jak będzie postrzegana przez przeciętnego konsumenta – uzasadniało kolegium unieważnienie znaku. WSA zgodził się z tym i w wyroku z 12 czerwca 2007 r. (sygn. VI SA/Wa 223/07) oddalił skargę spółki.

Pełnomocnik spółki twierdził przed NSA, że faktycznie powszechnie znane stało się opakowanie czekolady z fioletowym kolorem, krową i krajobrazem alpejskim. W takiej sytuacji znaki się nie pomylą, gdyż mają odmienny wygląd. Poza tym spółka nie produkuje słodyczy, tylko sprzedaje wyroby innych firm. NSA oddalił skargę kasacyjną.

– Nie ma wątpliwości, że i towary, i znaki są podobne. Istnieje między nimi skojarzenie słuchowe, wypowiadając nazwy znaków, można pomyłkowo przestawić środkowe litery – zaznaczyła w ustnych motywach wyroku sędzia Maria Jagielska. Dodała, że znak słowny musi zaistnieć na rynku w jakiejś postaci, mogą mu towarzyszyć także inne elementy (zastrzeżone lub nie). – Znak „Milka” jest powszechnie znany, co potwierdzają zebrane w sprawie dowody. Podobny znak będzie szkodzić renomie takiej marki – podsumowała sędzia. Wyrok jest prawomocny.

Choć spółka z Chorzowa, do której należy znak „Mikla”, nie oznacza nim takich towarów, może przecież w każdej chwili podjąć produkcję i wprowadzać na rynek słodycze pod własną marką – stwierdził Naczelny Sąd Administracyjny (sygn. II GSA 251/08).

NSA uznał, że Urząd Patentowy i Wojewódzki Sąd Administracyjny słusznie oceniły, że znaki te będą kolidować.

Pozostało jeszcze 84% artykułu
Reklama
Sądy i trybunały
Waldemar Żurek ujawnia projekt reformy KRS. Liczy na poparcie prezydenta
Materiał Promocyjny
Czy polskie banki zbudują wspólne AI? Eksperci widzą potencjał, ale też bariery
Nieruchomości
Można już składać wnioski o bon ciepłowniczy. Ile wynosi i komu przysługuje?
Służby mundurowe
W 2026 roku wojsko wezwie nawet 235 tys. osób. Kto jest na liście?
Nieruchomości
Ważne zmiany dla każdego, kto planuje budowę. Sejm przyjął ustawę
Materiał Promocyjny
Urząd Patentowy teraz bardziej internetowy
Nieruchomości
Rząd kończy z patologiami w spółdzielniach mieszkaniowych. Oto, co chce zmienić
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama