Jeśli tylko ustali wynagrodzenie (a postanowienie nie zostanie wzruszone), ma do niego prawo, choćby funkcji tej już nie pełnił, gdy napłyną pieniądze.
[b]To sedno wtorkowego wyroku Trybunału Konstytucyjnego (sygn. akt SK 5/09)[/b], który uchylił art. 63 ust. 5 ustawy o komornikach sądowych w zakresie, w jakim nie przyznaje on zastępcy komornika opłat egzekucyjnych ustalonych przed jego odwołaniem (które spływają po odwołaniu).
Trudno dzisiaj dociec, dlaczego i kto wprowadził kilka lat temu poprawkę, że komornikowi odwołanemu oraz spadkobiercom zmarłego komornika należą się opłaty ustalone jeszcze przez nich. Ponoć sens tej regulacji miał polegać na tym, że był to rodzaj premii, uhonorowanie za pracę. Tymczasem część odwołań jest przecież skutkiem poważnych naruszeń komorników, a nawet przestępstw.
Na dodatek przepis ten nic nie mówi o zastępcy komornika. W takiej sytuacji znalazł się Grzegorz Bartyś, wyznaczony pięć lat temu na zastępcę komornika w Siedlcach (który przeszedł na emeryturę). W ciągu roku kierowania kancelarią przeprowadził skutecznie dużą i trudną egzekucję z nieruchomości, która dała 57 tys. zł opłat egzekucyjnych, czyli komorniczego wynagrodzenia.
Gdy jednak trzy miesiące później pieniądze trafiły do kancelarii, był już w niej nowy komornik, który nie chciał się pieniędzmi podzielić z poprzednikiem.