Mieszkanka Lublina przez kilka lat leczyła zęby u lubelskiego stomatologa, specjalisty z zakresu protetyki. Wiosną 2003 r. na jego polecenie usunęła korzeń górnej prawej jedynki, na którym była osadzona wykonana kilkanaście lat temu korona. Zdaniem dentysty była wykonana wadliwie i w znacznym stopniu osłabiła strukturę korzenia. Nadto licówka korony wymagała gruntownej naprawy.
Kobieta w innej przychodni wykonała zalecenie dentysty, a ten w miejsce usuniętego implantu wstawił jej nową protezę. Nie była jednak zadowolona z usługi, uskarżając się na bóle. Stomatolog musiał dokonać kilkunastu korekt, aby spełnić jej oczekiwania. Przeprowadził też zabieg korekty zębów dolnych, aby wyrównać zgryz, oraz dokonał leczenia kanałowego prawej dolnej piątki, bo dokuczała pacjentce. Po tym zabiegu zaczęła jednak odczuwać jeszcze silniejsze bóle. Przez dłuższy czas zmuszona była przyjmować leki przeciwbólowe oraz antybiotyk. Ból odczuwa do dziś, zwłaszcza przy nagryzaniu.
Kobieta pozwała dentystę do sądu, zarzucając mu błędy w leczeniu. Twierdziła, że zamiast leczyć zęby, tylko je uszkadzał.
Dentysta roszczenia pacjentki uznał za bezzasadne. Powoływał się na orzeczenia okręgowego rzecznika odpowiedzialności lekarskiej, który umorzył sprawę, ustalając, że dentysta nie dopuścił się błędów, a niepowodzenie w leczeniu kanałowym zęba wynikało ze zmian w jego budowie anatomicznej.
Sąd Rejonowy w Lublinie, posiłkując się opinią biegłego, uznał roszczenie za zasadne jedynie w zakresie kanałowego leczenia prawej dolnej piątki. Stwierdził, że dentysta wykonał zabieg nieprawidłowo, bo pacjentka doznała rozstroju zdrowia (stanu zapalnego), a sam ząb wymaga ponownego leczenia lub nawet usunięcia. Zdaniem sądu pozwany nie powinien podejmować się leczenia endodontycznego w trudnych przypadkach, ale powinien skierować pacjentkę do specjalisty od leczenia kanałowego. Brak takiego skierowania sąd uznał za niedbalstwo.