Jest wiele spraw: budowlane, podatkowe czy te prostsze spadkowe, w których zwykle wiedzę czerpiemy od urzędników, w punktach informacji, i ona wystarcza. Tym bardziej że, choć liczba kwalifikowanych prawników dawno przekroczyła 100 tys., dla wielu biedniejszych Polaków są oni wciąż niedostępni, zwłaszcza na wczesnym etapie sprawy, gdy można popełnić nieodwracalne błędy.
Tak jak w przychodni nie wszystkim musi zajmować się lekarz, tak nie po każdą poradę trzeba iść do adwokata.
Procedowany teraz projekt przewidujący poszerzenie nieodpłatnej pomocy prawnej udzielanej od dwóch lat w ponad 1500 punktach może ją znacznie rozszerzyć. Może być początkiem rozwiązania niezałatwionego od lat problemu pomocy prawnej dla potrzebujących, a przy okazji demokratyzacji wiedzy prawniczej wśród rodaków. Byłoby najlepiej, gdyby tę elementarną pomoc prawną świadczyli „podadwokaci", pod patronatem starszych kolegów, ale na zaoferowanie takiej usługi przez korporacje czy rynek prawniczy długo możemy czekać.Dlatego pomocą i edukacją powinno się zająć państwo.Wiedza prawna przydaje się, nie tylko gdy trafimy do sądu, ale i przy kolizji samochodowej czy załatwianiu sprawy w urzędzie. Przydaje się także przed telewizorem, gdyż prawo towarzyszy nam na każdym kroku, i trzeba je rozumieć. Jest ono nie tylko dla prawników ale przede wszystkim dla obywateli.