Bo adwokaci włączający się w działalność kancelarii odszkodowawczych sami są też przez nie wykorzystywani. Kancelaria przyjmuje bowiem znaczne honorarium, a potem adwokatowi wypłaca znikomą część.
Można adwokatom tego zabronić?
Nie, choć muszą pamiętać o kodeksie etyki zawodowej, który zabrania korzystać z pośrednictwa w pozyskiwaniu spraw.
Więc czemu organy dyscyplinarne nie reagują?
Przez pewną niewydolność pionu dyscyplinarnego, choć nie jest to stan zawiniony przez ten pion.
A wiele jest takich spraw?
Pojawiają się, jeśli wpłynie skarga. W mniejszych miejscowościach łatwiej takie sprawy namierzyć, w Warszawie trudniej. A skarga wpływa np., gdy poszkodowany zapłacił 10 tys. zł, a adwokat przegrał sprawę. Wówczas okazuje się, że adwokat działa nieetycznie, bo korzysta z pośrednictwa, a na dodatek z całego honorarium otrzymał np. 500 zł. Nie przymykamy oka na ten problem. Kwestię kancelarii odszkodowawczych należy uregulować, ale trzeba tu działania państwa. Samorząd adwokacki sam tego nie zrobi.
Prezydent niedawno podpisał nowelizację ustawy o nieodpłatnej pomocy prawnej i edukacji prawnej. To dobra wiadomość dla środowiska prawniczego?
Nie, bo to nie jest dobra nowelizacja. Po trzech latach ustawa wymagała noweli, ale nie w tę stronę. Zniknął katalog uprawnionych do otrzymania nieodpłatnej pomocy. Teraz ustawa głosi, że przysługuje osobie, która nie jest w stanie pokryć kosztów pomocy prawnej.
Co to oznacza?
Nie mówimy o prowadzeniu sprawy w sądzie, tylko o pomocy przedsądowej. Chodzi przecież o koszty porady prawnej, ewentualnie o sporządzenie opinii.
Ile to dziś kosztuje?
Bazując na ustawie, która określa wynagrodzenie dla prawnika świadczącego w jej ramach pomoc prawną, mamy stawkę 63 zł za godzinę. Czyli po nowelizacji idąc po tę pomoc, należy złożyć oświadczenie, że kogoś nie stać na zapłatę 63 zł za godzinę.
A stawki rynkowe?
Średnia to jakieś 100–150 zł za godzinę. Odrzucam skrajności: prawników z najlepszych kancelarii, którzy jednak też czasem udzielają pomocy pro bono, a z drugiej strony ofiary pauperyzacji zawodu, które wezmą stawkę poniżej kosztów. Tylko żyjący w ubóstwie z czystym sumieniem złożą oświadczenie, że nie stać ich na 100 zł za godzinę udzielonej porady prawnej. Inni złożą oświadczenie nieprawdziwe. Problem usunęłoby wprowadzenie kryterium dochodowego na głowę w rodzinie. Ale idą wybory i politycy bali się narazić swoim wyborcom. I mamy teraz legislacyjną niedoróbkę.
Ustawa wprowadza też poradnictwo obywatelskie.
Samo w sobie nie jest złe. Według ustawy samorządy prawnicze mają się zajmować poradnictwem prawnym, a organizacje pozarządowe i poradnictwem prawnym, i obywatelskim. Postulowaliśmy, by kompetencją prawników było poradnictwo prawne, a NGO obywatelskie. Byłoby to sensowne, a tak może powstać ryzyko zjawisk niepożądanych. W organizacjach pozarządowych zatrudnia się bowiem adwokatów lub radców prawnych, którzy będą tam udzielać porad. I znów punkt NGO dostanie te 5,5 tys. zł, a adwokat dużo mniej z tej kwoty. To nie jest dobre wydatkowanie środków publicznych.
A są w adwokaturze chętni do uczestnictwa w realizacji ustawy o nieodpłatnej pomocy prawnej?
Początkowe obawy okazały się na wyrost. Wśród adwokatów i radców prawnych jest wręcz kolejka do obsadzania tych punktów.
A z pomocą obywatelską też by sobie poradzili?
Najpierw trzeba określić, czym ona ma być. Początkowo wydawało się, że powinno chodzić o poradnictwo psychologiczne udzielane osobom w trudnej sytuacji życiowej. Ale ustawa głosi, że poradnictwo obywatelskie w szczególności ma służyć osobom, które popadły w zadłużenie, lub z problemami mieszkaniowymi, więc wchodzimy w poważne kwestie prawne. Wygląda na to, że do takiej pomocy kwalifikują się np. frankowicze, osoby pokrzywdzone wskutek reprywatyzacji czy wyrzucone na bruk. Prawo lokalowe jest skomplikowane i restrykcyjne. Nawet w adwokaturze nie ma wielu fachowców z tej dziedziny. Oddanie takiego poradnictwa w niefachowe ręce może przynieść więcej szkody niż pożytku.
Czytaj też:
Ryzykowne porady prawne od doradców obywatelskich
Porady prawne dla każdego za darmo. Duda podpisał ustawę
Ustawa mówi, że pomoc obywatelską mają świadczyć osoby po 70-godzinnym kursie.
Nie jestem przekonany, czy to wystarczy, aby poradzić sobie z różnymi skomplikowanymi sytuacjami prawnymi.
Zmieńmy temat: podoba się panu projekt nowelizacji kodeksu postępowania cywilnego? Ma poprawić procedurę i usprawnić procesy.
To kolejny projekt nowelizacji. Adwokatura wielokrotnie składała swoje propozycje i stanowiska o tym, jak powinno się procedurę usprawnić.
I nowelizacja idzie w tę stronę?
W żadnym razie. No chyba żeby przyjąć, że odciążenie sędziów i przyśpieszenie postępowań osiągnie się poprzez ograniczenie obywatelom prawa do sądu. Ale chyba nie o to chodzi. Zmiany powinny przebiegać w zgodzie z konstytucją, a o tych propozycjach nie można tego powiedzieć. Reforma wymiaru sprawiedliwości nie powinna ludziom utrudniać dostępu do sądu.
A utrudnia?
Tak, na wiele sposobów. Także poprzez wprowadzenie dodatkowych opłat w sprawach cywilnych, np. za przygotowanie uzasadnienia wyroku czy za sprowadzenie świadka. To za komuny trzeba było wnieść opłatę kancelaryjną za uzasadnienie wyroku. Są w projekcie elementy niefiskalne, które też pogarszają standard prawa do sądu. Weźmy odwoływanie się od decyzji sędziego nie do wyższej instancji, tylko do sędziego tego samego sądu, może nawet siedzącego biurko w biurko. Tak ma być teraz w większości spraw.
Co w tym złego?
Bo kolega będzie rozpoznawał zażalenie na postanowienie kolegi. I może się zdarzyć decyzja podjęta na zasadzie wzajemności: ja ci oddalę zażalenie w twojej sprawie, więc w zamian ty mi oddal zażalenie w mojej.
Czytaj też: Czekają nas podwójne procesy
Czy to nie za mocne wotum nieufności, aż tak źle jest z sędziami? Każdy z nich studiował prawo z innymi prawnikami, a teraz jeden jest sędzią, inny adwokatem i jakoś się znają.
Oczywiście, że nasze środowisko lepiej lub słabiej się zna, często kończyliśmy te same studia, ale nie wynikają z tego dalej idące konsekwencje. Natomiast konstrukcja „zażaleń poziomych" przeczy zasadom psychologii. Od dawna wiadomo, że znajomość, wspólna praca, choćbyśmy nie wiem jak nie chcieli, będą miały znaczenie. A poza tym taka sytuacja bardzo źle wygląda i ludzie mogą jej nie zrozumieć.
Jak nowela zmieni pozycję strony w procesie?
Moim zdaniem niekorzystnie. Na przykład art. 162 k.p.c., który mówi, że jeśli w czasie procesu strona nie złoży zastrzeżenia, np. w sprawie oddalenia jakiegoś wniosku dowodowego, to nie może się potem na to powoływać, np. w apelacji. Teraz ten przepis jest stosowany do strony reprezentowanej przez profesjonalnego pełnomocnika. Po zmianie będzie się go stosować również wobec osób, które nie są reprezentowane przez pełnomocników. A skąd zwykły obywatel ma wiedzieć, jakie uchybienia procesowe popełnił sąd?
A może – mówiąc przewrotnie – to nic złego, bo w taki sposób skłoni się ludzi do szerszego korzystania z fachowych pełnomocników?
Może. Choć najpierw taki ktoś przegra sprawę. Do korzystania z profesjonalnej pomocy powinna skłaniać porządna akcja edukacyjna, prowadzona nie tylko przez samorząd, ale też przez państwo. Bo to leży przede wszystkim w interesie państwa.
Czytaj też: Rozszerzenie przymusu adwokacko-radcowskiego przyspieszy postępowanie cywilne
A jak z tymi akcjami?
Ostatnio słabiej. Przez lata we współpracy z Ministerstwem Sprawiedliwości robiliśmy Tydzień Pomocy Pokrzywdzonym Przestępstwem. W tym roku nasz udział został zmarginalizowany. Po raz pierwszy od lat nie zaproszono nas do współudziału, a jedynie poinformowano o akcji. Adwokatura prowadzi samodzielnie akcje edukacyjne i wykorzystuje aktywność adwokatów w całej Polsce, np. prowadząc porady dla seniorów czy lekcje prawa dla uczniów, w tym głośną akcję Tygodnia Konstytucyjnego.
X