Podobno nie ma adwokata, który przynajmniej raz w życiu nie marzyłby o tym, aby przegrać sprawę, ale merytorycznie, a nie z przyczyn formalnych. Godzimy się wówczas, że to sędzia będzie miał ostatnie słowo i niekoniecznie musi być ono zgodne z tym, czego by chciał nasz klient. Jeśli jednak z jakiegoś powodu sąd odrzuci pozew i sprawa się przedawni, albo też odrzuci apelację lub zażalenie z powodu braku dopełnienia jakiejś formalności proceduralnej, to pojawi się wstyd, a także ryzyko uzasadnionych pretensji klienta, a czasem i rzecznika dyscyplinarnego. Dlatego z dwojga złego lepiej przegrać, bo się nie miało racji, a nie dlatego, że się nie umiało sprawy dopilnować.

Głosowanie ich zaskoczyło

Najwspanialszy mówca z ogromną wiedzą prawniczą ostatecznie straci reputację i klientów, a nawet splajtuje, jeżeli będzie się spóźniał z wnoszeniem pism, czy też zapominał o innych niezbędnych kwestiach formalnych. Co po napisaniu najlepszej apelacji, jeżeli adwokat nie przypilnuje, by sekretarka złożyła ją w sądzie na czas? Najdoskonalsza i najbardziej przemyślana, dopracowywana tygodniami skarga kasacyjna wysłana dzień po terminie lub niewłaściwie zaadresowana nie ma żadnej wartości. Pamiętając o tym, wiele kancelarii przy przyjmowaniu do pracy absolwentów prawa wcale nie zaczyna od ich prawniczego szkolenia, ale na pierwszy miesiąc czy dwa oddaje ich pod opiekę sekretarki, by najpierw poznali pracę kancelarii od tej mniej widowiskowej, ale absolutnie podstawowej strony.

Wspomniane na wstępie powiedzenie przypomniało się mi, kiedy czytałem o tym, że projekt ustawy kagańcowej wszedł do porządku obrad grudniowego posiedzenia Sejmu, bo zabrakło w głosowaniu niemałej grupy posłów opozycji, i to tuż po serii demonstracji, które przetoczyły się przez całą Polskę gromadząc tysiące jej zwolenników. Jedni zamiast być w Sejmie, odpoczywali z rodziną, inni czekali w kolejce, by się zapisać do wystąpienia, a głosowanie ich zaskoczyło, tak że nie zdążyli wrócić na miejsce, by oddać głos. Jeszcze inni tłumaczyli się, że nie dojechali rano do Sejmu, bo nie było alertu, że należy być od samego początku posiedzenia – jakby to nie było oczywiste. Niezależnie od tego, czy przyczyny nieobecności poszczególnych posłów były dla nich dyskwalifikujące, czy też wynikały z zamieszania na sali, sytuacja dowiodła przede wszystkim braku właściwej organizacji i przygotowania do posiedzenia klubów opozycyjnych, a zwłaszcza zaniedbania tych, którzy za ich właściwą pracę są odpowiedzialni. To ich obowiązkiem było takie zorganizowanie komunikacji i takie zdyscyplinowanie, aby absencja się nie zdarzyła, a także pilnowanie w czasie posiedzenia, aby zamieszanie nie wpływało na udział w głosowaniu.

Kompromitacja przez zaniedbania

Niezależnie od osobistych ambicji polityków oraz często ich porywających wystąpień w Sejmie lub poza nim, zaniedbanie strony organizacyjnej, tej szarej, codziennej i kompletnie niewidowiskowej musi na dłuższą metę prowadzić do tego samego, co by spotkało charyzmatycznego adwokata niepilnującego terminów i spraw biurowych, czyli kompromitacja i plajta. Polityka wydaje się podobna do praktyki prawniczej przynajmniej w tym, że błyskotliwość i charyzma są tylko drobnym ich fragmentem. Dają przewagę, jedynie gdy są oparte na solidnym rzemiośle i organizacji pracy. Warto, aby pamiętali o tym zarówno młodzi adwokaci marzący zostaniu gwiazdami palestry, jak i politycy, którzy zabiegają o przywództwo w swoich partiach, i ci, którzy im już przewodzą.

Autor jest adwokatem z Łodzi