Gdybyśmy żyli w idealnym świecie, ludzie łączyliby się w szczęśliwe i satysfakcjonujące na wszystkich płaszczyznach związki trwające całe życie. Z nich zaś rodziłyby się zdrowe i zdolne dzieci, które mogłyby być wsparciem dla rodziców w jesieni ich życia. Gdybyśmy żyli w bajce, każdy mógłby spodziewać się wsparcia w trudnych chwilach, zrozumienia w momentach zwątpienia oraz wybaczenia wtedy, gdy miałby podstawy o nie zabiegać.
Gdyby świat był idealnym miejscem do życia, niepotrzebne byłyby regulacje kodeksu rodzinnego odnoszące się do ingerencji sądu w wykonywanie władzy rodzicielskiej, państwo nie musiałoby tworzyć systemu pieczy zastępczej, a wymiar sprawiedliwości nie byłby obciążany rozstrzygnięciami dotyczącymi alimentów czy kontaktów dzieci z rodzicami. Ci – jako osoby odpowiedzialne i rozsądne – dla dobra dziecka potrafiliby się ze sobą porozumieć.
Czytaj także: