Wersalu nie będzie – powiedział Andrzej Lepper, kiedy jego ugrupowanie weszło do Sejmu. Ten fakt kojarzy się z obniżeniem standardów debaty politycznej i obyczajów sejmowych. Mimo że Leppera już nie ma, obniżone standardy pozostały w parlamencie do dziś. Chyba nikt jednak nie przypuszczał, że zawitają w Sądzie Najwyższym, znanym dotąd z powściągliwości i klasy większości sędziów.
Niestety transmisja w piątek i sobotę Zgromadzenia Ogólnego SN, które miało wyłonić pięciu kandydatów na pierwszego prezesa SN, przywołała obrazy z awantur na Wiejskiej. Niektórzy sędziowie niczym nie różnili się od krewkich polityków, obniżając autorytet tej instytucji.
Oczywiście można potraktować ich zachowanie jako gest rozpaczy, bezradności i niezgody na zmieniającą się rzeczywistość SN. Bo w ten sposób pada ostatni bastion oporu przeciw nowej pisowskiej rzeczywistości.
Czytaj także: