Zwolnienia ze składek ZUS były jedną z pierwszych form pomocy dla przedsiębiorców. Okazuje się, że nawet tak skromna jak na potrzeby wielu z nich tworzy problem, który musi swój finał znaleźć w sądzie. A przecież przepisy regulujące ulgi w składkach ZUS miały być takie jasne i przyjazne.
Czytaj także:
Przez pandemię coraz więcej spraw w sądach
Z danych Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie wynika, że sędziowie są zalewani skargami na odmowy ZUS przyznania ulgi w związku z Covid-19. Ktoś może powiedzieć, że około 1000 spraw, o których mowa, na ogólną liczbę firm, które skorzystały z ulgi, to niewiele. Tylko, po pierwsze, to może być dopiero początek fali takich sporów, a po drugie, nie tylko nimi zajmują się sądy, które działają w pandemicznej rzeczywistości. Sprawy z piętnem Covid-19 wydłużają zaś kolejkę po sprawiedliwość. Przykład ulgi w składkach ZUS potwierdza, że wiele sporów obywateli i firm z państwem nie trafiłoby w ogóle do sądu, gdyby nie niechlujność legislacyjna i wprowadzanie przepisów bez podstawy prawnej w przeświadczeniu, że walka z pandemią wybaczy wszystko. Efektem takiego podejścia były sprawy o przymus noszenia maseczek, o ograniczenia w przemieszczaniu się i zakaz prowadzenia biznesu z powodu zagrożenia epidemicznego.