W preambule do Konstytucji RP pośród wielu solennych adresów znajduje się taki oto passus: „pomni gorzkich doświadczeń z czasów, gdy podstawowe wolności i prawa człowieka były w naszej Ojczyźnie łamane”. Na pierwszy rzut oka trafność tej introdukcji przywodzi zadumę, chwilowy smutek i uśmiech, że dziś jest inaczej. Po chwili wszakże refleksję. Toż te prawa i wolności były i są, a na pewno bywają i niestety będą łamane wszędzie na świecie, nawet tam, gdzie demokracja, prawo czy dobro wspólne są fundamentem, a nie parawanem rozmaitych porządków politycznych.
Coś w tym fragmencie trąci, jeżeli nie fałszem, to niedopowiedzeniem. Otóż przez niedopatrzenie, a może celowo, ustrojodawca zapomniał dodać tu przysłówka „bezkarnie”. Bezkarnie łamane. Taka bowiem była natura PRL przez całą jego niesławną historię.
[srodtytul]Zbyt gruba kreska[/srodtytul]
Grubym kreskom towarzyszy zawsze chrzęst tłuczonych luster. Gruba kreska z 1989 r. była tak gruba, że w jej wyniku nastąpiło przekroczenie granicy, poza którą takie kwestie jak skrupuły, sumienie i odpowiedzialność, stały się iluzoryczne, a pojęcia takie jak hańba, wina, skrucha i przebaczenie zyskały status staroświeckich anachronizmów.
Gruba kreska – to wcale nie paradoks – zakreślona jest często również w interesie nowej władzy. Ona bowiem, ta kreska, czyni funkcjonariuszy poprzedniego reżimu poręcznym i posłusznym narzędziem. Posłusznym przez stłuczone lustro. Dworzanin Damokles tańczył przecież najpiękniej przed swym królem, gdy nad jego głową na końskim włosie wisiał ostry miecz.