Jak skutecznie doręczać przesyłki sądowe

Kwestia zasad doręczania korespondencji sądowej osobom fizycznym ciągle budzi sporo kontrowersji. Interwencja ustawodawcy jest tu jak najbardziej wskazana – pisze radca prawny.

Publikacja: 04.01.2013 08:32

Red

Od jakiegoś czasu na łamach „Rzeczpospolitej" trwa dyskusja na temat wad i zalet doręczeń zastępczych w postępowaniu cywilnym. Dają one prawo przyjęcia, że pismo sądowe wysłane osobie fizycznej pod adres zamieszkania jest skutecznie doręczone, choćby nie zostało przez nią odebrane (pod warunkiem podwójnego awizowania).

Zwolennicy tego rozwiązania zauważają, że tylko w ten sposób można uniknąć paraliżowania spraw sądowych przez pozwanych celowo nieodbierających przesyłek z sądu (i mają rację). Przeciwnicy podnoszą, że nieraz rozwiązanie to jest nadużywane przez powodów i prowadzi do naruszania interesów pozwanych. Zdarza się bowiem, że powodowie podają w pozwach nieaktualne adresy zamieszkania pozwanych, natomiast sądy nie zawsze podejmują działania zmierzające do ich weryfikacji.

W konsekwencji pisma nie zawsze trafiają do adresata. Oznacza to, że pozwany staje się stroną postępowania, ale nie otrzymuje pozwu i nie wie o nim. O sprawie sądowej dowiaduje się zazwyczaj dopiero wtedy, gdy komornik dokona mu zajęcia wynagrodzenia lub innych praw majątkowych.

Oczywiście w pewnych przypadkach pozwany może skorzystać z instytucji wznowienia postępowania czy też wnosić o przywrócenie terminu do wniesienia sprzeciwu (zarzutów) od nakazu zapłaty. Taki stan rzeczy wikła jednak sądy w ponowne rozpoznawanie tych samych spraw i naraża Skarb Państwa na niepotrzebne koszty.

Cały problem wynika z faktu, że zasady doręczeń w postępowaniach w cywilnych nie zostały powiązane z ustawą o ewidencji ludności i dowodach osobistych. Zgodnie z art. 135 § 1 k.p.c. doręczeń osobie fizycznej dokonuje się w miejscu jej zamieszkania (a nie zameldowania). Pojawia się jednak pytanie, jak sąd miałby ustalać to miejsce, skoro obecnie nie jest prowadzona żadna ewidencja miejsc zamieszkania, lecz jedynie miejsc zameldowania. Jak wiadomo, miejsce rzeczywistego zamieszkania nie musi się pokrywać z miejscem zameldowania. Zdarzają się sprawy, w których pozwani starają się wzruszać orzeczenia, wykazując, że miejsce ich faktycznego zamieszkania nie pokrywało się z miejscem zameldowania, pod które doręczono korespondencję. W dodatku wiele osób nie dopełnia obowiązku meldunkowego, co dodatkowo komplikuje sprawę.

Zasady doręczeń nie zostały powiązane z ustawą o ewidencji ludności i dowodach osobistych

Wydaje się, że w takiej sytuacji najbardziej rozsądne byłoby znowelizowanie art. 135 § 1 k.p.c. poprzez wprowadzenie zasady, że korespondencję sądową osobom fizycznym doręcza się pod adres zameldowania, ewentualnie inny wskazany przez nie adres dla doręczeń ujawniony we właściwym rejestrze. Mogą być bowiem i takie osoby, które z przyczyn losowych nie będą w stanie dopełnić obowiązku meldunkowego (np. bezdomni). Analogiczna zasada istnieje już choćby w odniesieniu do spółek prawa handlowego i sprawdza się z powodzeniem. Podmiotom tym doręczeń dokonuje się na adres ujawniony w rejestrze (w tym przypadku w Krajowym Rejestrze Sądowym), natomiast nieodebranie przesyłki pod wskazanym przez nie adresem nie wstrzymuje rozpoznania sprawy.

W ferworze dyskusji niektórzy proponują wprowadzenie na wzór amerykański instytucji woźnego sądowego, który miałby biegać na koszt podatnika za pozwanym i starać się doręczyć mu przesyłkę sądową. Znając pomysłowość naszego społeczeństwa, rozwiązanie takie stałoby się zapewne festiwalem kolejnych żartów i anegdot z Temidą w tle. Natomiast Sąd Najwyższy znów w pocie czoła musiałby wydawać kolejne orzeczenia mające na celu zracjonalizowanie tej instytucji i wykazanie, że wymiar sprawiedliwości nie jest taki komiczny, na jaki wygląda (w kontekście doręczeń). Już widzę polemiki w pismach procesowych, czy aby na pewno Jan Kowalski, któremu woźny starał się doręczyć przesyłkę, był tym Janem Kowalskim, do którego miała ona trafić. A może ktoś jedynie dla żartu podawał się za Jana Kowalskiego, bo pozwany ma dowody na to, że w tym czasie nie przebywał w danym mieście? A co wtedy, gdy Jan Kowalski zapytany przez woźnego poda cudze imię i nazwisko, odmówi podania swoich danych lub oddali się w nieznanym kierunku itp. itd.

Agnieszka Lisak jest radcą prawnym w kancelarii prawnej Lex Consultin

Od jakiegoś czasu na łamach „Rzeczpospolitej" trwa dyskusja na temat wad i zalet doręczeń zastępczych w postępowaniu cywilnym. Dają one prawo przyjęcia, że pismo sądowe wysłane osobie fizycznej pod adres zamieszkania jest skutecznie doręczone, choćby nie zostało przez nią odebrane (pod warunkiem podwójnego awizowania).

Zwolennicy tego rozwiązania zauważają, że tylko w ten sposób można uniknąć paraliżowania spraw sądowych przez pozwanych celowo nieodbierających przesyłek z sądu (i mają rację). Przeciwnicy podnoszą, że nieraz rozwiązanie to jest nadużywane przez powodów i prowadzi do naruszania interesów pozwanych. Zdarza się bowiem, że powodowie podają w pozwach nieaktualne adresy zamieszkania pozwanych, natomiast sądy nie zawsze podejmują działania zmierzające do ich weryfikacji.

Pozostało jeszcze 81% artykułu
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Ostrzejszy kodeks karny nie zapewni bezpieczeństwa lekarzom
Opinie Prawne
Paulina Szewioła: Pomysły resortu rodziny nie pokrywają się z oczekiwaniami firm
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Długi weekend konstytucyjny
Opinie Prawne
Marek Dobrowolski: Konstytucja 3 maja, czyli zamach stanu, który oddał głos narodowi
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Przedsiębiorcy niczym luddyści
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku