Tytułowe określenie, choć piękne nie jest w Polsce znane. Onegdaj bardziej znane było powiedzenie „brudna niedziela" na ostatnią przed świętami Bożego Narodzenia czy też wielkanocnymi, kiedy to jeszcze w myśl ustawodawstwa międzywojennego sklepy były w te dwie niedziele w roku otwarte i tak było przez cały czas Peerelu, aż do połowy lat dziewięćdziesiątych XXw. Pozwoliłem sobie zapożyczyć je z prawniczej literatury anglosaskiej, gdzie termin „blue Sunday" oznacza niedzielę wolną od handlu sklepowego.
I kolejne odniesienie do literatury anglosaskiej, tym razem do beletrystyki. W świetle historycznych powieści Kena Folleta, w średniowiecznych miastach handel niedzielny był prowadzony i to pod auspicjami instytucji kościelnych, takich jak opactwa, będące często założycielami miast. Wynikało to z tej prostej przyczyny, że w dzień powszedni mało kto „z prowincji" mógł sobie pozwolić na wyjazd do miasta „na zakupy", więc sprawunki robił w niedziele, przy okazji i po udziale we mszy św. Podaż, szukając popytu znajdowała go w niedziele. Tak było w średniowieczu. W miarę rozwoju społeczeństw, rozwoju transportu i sieci handlu, stopniowo odchodzono od organizowania handlu w niedziele, wyznaczając na targowe inne dni tygodnia. Sprzyjało temu także pojawienie się purytan, z bardziej restrykcyjnymi zasadami życia społecznego niż katolicy. Stopniowo i Kościół katolicki wprowadzał zakazy handlu niedzielnego. Zwracam uwagę, że zakazy te są nie tyle podyktowane „wolą" Kościoła i innych wyznań, co powstały w wyniku długotrwałej ewolucji. W epoce industrialnej obowiązywał, obok zakazu handlu niedzielnego, także zakaz prowadzenia wszelkiej działalności przemysłowej, by zapewnić pracownikom niezbędny odpoczynek.
W Polsce, jak wspomniałem zakaz handlu niedzielnego obowiązywał przez około ¾ XXw. a ustawą, która go wprowadziła została uchwalona w 1919r. Zakaz zniesiono w połowie lat 90-tych i pomimo późniejszej próby, jego przywrócenie nie nastąpiło. Handel niedzielny zyskał poparcie ówczesnej głównej siły politycznej i pomimo, że ta siła obecnie jest nieliczącą się, nie udaje się zakazu przywrócić. Siła ta, roszcząca sobie prawo do obrony pracowników, tak bardzo dbała o ich interesy, że w handlu kazała im pracować w niedziele i święta.
Aktem prawnym, który pozwala na prowadzenie handlu w niedziele jest Kodeks Pracy, uznający niedzielny handel za działalność niezbędną ze względu na użyteczność społeczną codzienne potrzeby ludności. Jest to oczywiście zakłamanie, bo ograniczając się do produktów spożywczych, to uwzględniając wyposażenie każdego mieszkania w lodówkę, nikt nie musi robić zakupów codziennie. Uregulowanie to opiera się na kłamstwie, jakoby bez handlu niedzielnego ludzie pomarliby z głodu.
Na przywrócenie zakazu handlu w niedziele i święta liczyłem po roku 2005, kiedy to od władzy zostały odsunięte określone siły polityczne, postrzegające w „brudnych", czyli handlowych niedzielach i świętach czynnik wzrostu gospodarczego kraju. To drugie zakłamanie, które towarzyszyło uchyleniu tego zakazu.