Kiedy już karniści wypowiedzieli się pozytywnie na temat decyzji sądu i możliwości objęcia skutecznym policyjnym nadzorem Trynkiewicza, z zakładu karnego, w którym przebywa, napłynęła wiadomość: w celi znaleziono materiały mające związek z przestępstwem, za które został skazany Trynkiewicz – pornografię dziecięcą. Jest wniosek o areszt. Jutro, kiedy opuści więzienne mury, zostanie więc natychmiast aresztowany.
Stanie się zatem tak, jak miało być. Minister sprawiedliwości obiecywał, że społeczeństwo będzie bezpieczne i wszystko wskazuje na to, że tak właśnie będzie. Tylko co to ma wspólnego z państwem prawa?
Histeria wokół Trynkiewicza nie przestraszyła sądu. Sędziowie zachowali się odpowiedzialnie i rozważnie, uznali, że skoro mają wątpliwości, to sprawę muszą dokładnie zbadać. A na to potrzebują dodatkowego czasu.
Najwyraźniej jednak Marka Biernackiego nie przekonały ani argumenty sądu, ani słowa rządowego kolegi, szefa MSW Bartłomieja Sienkiewicza, że służby są doskonale przygotowane do pilnowania nas przed zbrodniarzem i jego przed nami. Władza napięcia nie wytrzymała i na pięć minut przed opuszczeniem kryminału znalazła haka na wroga publicznego numer 1. Trudno bowiem uwierzyć, by gazetki uznane za dziecięcą pornografię przypadkiem pojawiły się w celi w tym ostatnim możliwym momencie, gdy nie było już żadnej innej szansy na zatrzymanie Mariusza Trynkiewicza za kratami.