Jacek Kędzierski o procesie Jezusa

Wydarzenia, które rozegrały się w Jerozolimie wiosną 30r., w dniach 5 i 6 kwietnia, czyli ponad 1984 lata temu mogą być przedmiotem badań i dociekań nie tylko teologów ale także badań prawno-historycznych.

Publikacja: 19.04.2014 17:28

Jacek Kędzierski

Jacek Kędzierski

Foto: materiały prasowe

Wydarzenia historyczne, które rozegrały się w Jerozolimie wiosną 30r. (783 AUC ), w dniach 5 i 6 kwietnia, czyli ponad 1984 lata temu są podstawą teologiczną wiary chrześcijańskiej i świąt Wielkiej Nocy. Dla teologa „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony." (J 3, 16) Tamte wydarzenia, wiodące do „śmierci krzyżowej"  z woli Ojca Przedwiecznego miały służyć odkupieniu człowieka. Fundament  wiary katolickiej.

Ale, wydarzenia tamte mogą być przedmiotem badań i dociekań nie tylko teologów ale także badań prawno-historycznych. Rozprawy naukowe, których przedmiotem jest proces Jezusa przed Sanhedrynem i „ Ponckim Piłatem" powstawały od stuleci. Prowadząc te badania i pisząc rozprawy autorzy starali się by w niczym „nie uwłaczać sprawom wiary".  Ich przedmiotem było „nieuprzedzone" badanie procesu jako takiego, nie zaś Bożych zamiarów, które poprzez to wydarzenie miały się spełnić.   Powstawały rozprawy mające dać odpowiedź na pytania, czy postępowanie „w sprawie Jezusa" odbywało się po myśli ustaw wówczas obowiązujących, czy była to uporządkowana procedura, mająca umocowanie i w prawie karnym procesowym i materialnym, czy w podejmowaniu decyzji brały udział uprawnione osoby, czy właściwy sędzia wydał wyrok merytorycznie usprawiedliwiony? Rozprawa taka powstała i wydana została w 1738r.  we Wrocławiu, siłą rzeczy nazywanym wówczas Breslau, a jej autoremu był A.B Walther. Wybielał on Sanhedryn, twierdząc, że wydał on jedynie „opinię" nie zaś wyrok, który był dziełem wyłącznie rzymskiego prokuratora. W 1908 roku ukazało się pierwsze opracowanie tej tematyki autorstwa Doerrera, poprawione i uzupełniane już po zakończeniu Wielkiej Wojny. Na język polski „Proces Jezusa Chrystusa w oświetleniu prawno-historeycznem" przetłumaczył Stefan Glaser i jego przekład ukazał się w roku 1927 w Wilnie.   Glaser dokonał tego przekładu, „jako że ostatnie dni życia i działalności Chrystusa Pana od chwili pojmania, poprzez rozprawy przed sądem żydowskim i rzymskim prokuratorem, aż do męki jego i śmierci krzyżowej, nie znalazły jak dotąd w ojczystej naszej literaturze monograficznego opracowania." Osiemdziesiąt lat temu, być może w odpowiedzi na słowa prof. Stefana Glasera, powstał „Proces Jezusa"  pióra ks. prof. H. Dąbrowskiego, wykładowcy warszawskiego WSD i zarazem UW.

Współcześnie powstała praca autorstwa Pauliny Święcickiej – Wystrychowskiej „Proces Jezusa w świetle prawa rzymskiego", wydana w Krakowie w 2005r.

Prac zajmujących się tym godnym uwagi tematem było tak wiele, że można teorie w nich snute podzielić na dwie grupy.

Pierwsza grupa wyraża na proces Jezusa pogląd, że „z grubsza rzecz biorąc", tj. pomijając pewne uchybienia procesowe, które nie wpłynęły by na ważność postępowania, był on przeprowadzony w sposób zgodny z obowiązującym prawem procesowym żydowskim i rzymskim oraz że zarzut, a co za tym idzie sam  wyrok był umocowany w prawie materialnym, a jeżeli można by dopatrzyć się uchybień, to nie miałyby one wpływu na ważność postępowania i nie obaliły by one wyroku skazującego. Określa się je jako Rechtfertigungstheorie – teorie usprawiedliwiające. Przyznają jednocześnie, że doszło wówczas do morderstwa sądowego, dokonano z pełnym wykorzystaniem obowiązującego prawa.

Druga grupa teorii – teorie inkompetencji – postrzegają tamte wydarzenia, jako nic z obowiązującym wówczas prawem nie mające wspólnego. Proces Jezusa pozbawiony był również ładu i porządku, nie toczył się przed właściwą magistraturą ale przed (i przez)   zaślepionym tłumem żydowskich fanatyków z kilkoma wpływowymi kapłanami na czele, obawiającymi się, że „naród pójdzie za Nim, a nie za nimi". Wydarzenie to było pozbawione jakiejkolwiek formy prawnej, samowolnie przez nich wywołane, zainspirowane i zainscenizowane, a w kolejnej fazie poparte przez rzymskiego prokuratora, człowieka „bez charakteru". Proces Jezusa nie był zatem procesem w rozumieniu prawnym, ale za brutalny zamach, za akt polityczno-religijnego terroru, „gabinetowego" wymiaru sprawiedliwości. Skrajny pogląd przypisuje sprawcom tego wydarzenia „niskie pobudki" i upatruje w nim przeprowadzenie zwyczajnego morderstwa z pobudek prywatnych żydowskich kapłanów. Teorie te zmierzają do wykazania, że zabicia Jezusa nie można przypisać narodowi Wybranemu, którego aparat państwowy działał w oparciu o prawo, ale nieokreślonej, w swej masie dość pokaźnej „zorganizowanej grupie przestępczej", z którą ów naród nie miał nic wspólnego i się nie utożsamiał ani wówczas, ani współcześnie, wobec czego nie jest winny śmierci Jezusa.

Znany z przekazu ewangelicznego ciąg wydarzeń, rozpoczęty w czwartkowy wieczór w Ogrodzie Oliwnym, zwanym tak od tłoczni oliwy, a zakończony w piątek wieczorem śmiercią krzyżową na Golgocie naszpikowany był uchybieniami prawnymi. Lekceważono żydowskie prawo karne, które w porównaniu z innymi, obowiązującymi wówczas systemami uchodziło za dość humanitarne.

Już samemu aresztowaniu Jezusa można postawić zarzut, że nie powinno ono nastąpić, jako że Piotr wyraził dość wyraźny i „ostry" sprzeciw, a to już było wystarczającą przeszkodą by kogokolwiek aresztować. Przewód sądowy rozpoczęty przed Annaszem, który raczej symbolizuje „mały Sanhedryn" (23 osobowy)  i kontynuowany po przerwie przed Kajfaszem (Wielki  Sanhedryn -  71 osobowy) skażony był naruszeniem zakazu „nocnych posiedzeń".  Pora nocna była zakazaną dla odbywania posiedzeń sądowych, a jeżeli z niej skorzystano, to w tym celu, aby rozprawę zakończyć przed świętem Paschy. Prawo żydowskie zakazywało odbywania sądów nie tylko w samą Paschę ale także dzień przed i dzień po świętach. Przestrzegano tego nie tylko w przypadku tych największych świąt żydowskich ale także przy okazji każdego Szabatu. Tym razem, chyba z powodu nieoczekiwanego pójścia Judasza na współpracę z Sanhedrynem, z pośpiechu prowadzono proces w przeddzień Paschy i w porze nocnej. Przez cały czas postępowania, zarówno przez Sanhedrynem, jak i przed Piłatem Jezus doświadczał upokarzającego naruszania nietykalności cielesnej, przechodzącego w okaleczanie go, co także było naruszeniem zarówno prawa żydowskiego, jak i rzymskiego.

Sam wyrok opiewający na karę śmierci zapadł o świcie... To także uchybienie, albowiem prawo żydowskie nakazywało w sprawach „gardłowych" wydanie wyroku dnia następnego od zakończenia przewodu, tak aby wyrokujący mogli „przespać się" ze sprawą. Tu zaś - niebywały „pośpiech". W sprawie takiej jak Jezusa, w której Sanhedryn „przymierzał się" do wydania wyroku śmierci niezbędne były zgodne, obciążające zeznania dwóch świadków. Tu ich nie było, a mimo to orzeczono najsurowszy wymiar kary.  Z resztą, nie było oskarżenia rozpoczynającego proces karny...  formułowano je w trakcie przesłuchiwania Jezusa, zarówno przed Sanhedrynem, z zarzutem „bluźnierstwa", jako i przed Piłatem, gdzie koniec końców oskarżono Jezusa o wrogi stosunek do Cezara. Pierwszy z zarzutów był nietrafny, albowiem w postępowaniu Jezusa trudno dopatrzeć się „bluźnierstwa" Bogu i za takie nie można uznać uznawanie się „równemu Bogu", co bluźnierstwem nie jest, a bałwochwalstwem, nie zagrożonym karą śmierci.

Zdaniem ks. H. Dąbrowskiego, Jezus był niewinny zarzucanych mu czynów, jako że „nie wyczerpał znamion zarzucanych mu przestępstw", liczne zaś uchybienia proceduralne pomogłyby obalić wyrok, gdyby postępowanie było dwuinstancyjne.  Takim nie było i ogłoszony przez Piłata wyrok, jako prawomocny pospiesznie wykonano. Autor uznaje pogląd, że skazanie i wykonanie wyroku śmierci na Jezusie było zbrodnią sądową, zabójstwem dokonanym w majestacie prawa, przy wykorzystaniu właściwych organów władzy.

Jacek Kędzierski Adwokat, Łódź.

Wydarzenia historyczne, które rozegrały się w Jerozolimie wiosną 30r. (783 AUC ), w dniach 5 i 6 kwietnia, czyli ponad 1984 lata temu są podstawą teologiczną wiary chrześcijańskiej i świąt Wielkiej Nocy. Dla teologa „Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne. Albowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony." (J 3, 16) Tamte wydarzenia, wiodące do „śmierci krzyżowej"  z woli Ojca Przedwiecznego miały służyć odkupieniu człowieka. Fundament  wiary katolickiej.

Pozostało 92% artykułu
Opinie Prawne
Jakub Stelina: Kryzys wokół TK - politycy zepsuli, politycy powinni naprawić
Opinie Prawne
Jan Skoumal: Muchomorki, słoneczka i żabki, czyli sędziowie według Adama Bodnara
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Adwokat w czynie społecznym, czyli państwo sięga do głębokich rezerw
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Cła Donalda Trumpa to koniec globalizacji, ale tylko takiej, jaką znamy
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Opinie Prawne
Muszyński, Kiełbowski: Przemoc domowa – jak powinny reagować szkoły?
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska