Reklama

Dopalacze: walka z nielegalnymi substancjami bez efektów

Walka z dopalaczami przynosi dramatycznie słabe efekty. Dosłownie dramatyczne, bo w tym roku otruło się nimi już 2 tysiące, zwykle młodych, ludzi. To aż trzykrotnie więcej niż przed rokiem!

Aktualizacja: 16.12.2014 09:07 Publikacja: 16.12.2014 07:48

Ewa Usowicz, zastępca redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej”

Ewa Usowicz, zastępca redaktora naczelnego „Rzeczpospolitej”

Foto: Fotorzepa

Zresztą tak naprawdę mamy do czynienia tylko z udawaniem, że trwa jakaś walka z dopalaczami. Bo to walka z wiatrakami.

Kiedy cztery lata temu przez Polskę przeleciał „Tajfun", słynny dopalacz sprzedawany jako... produkt kolekcjonerski, rząd naprężył muskuły. Słyszeliśmy, że nikt już po dopalaczach umierać nie będzie. Przeprowadzono spektakularną akcję likwidacji ponad tysiąca sklepów, rekwirowano i niszczono towar, wprowadzono zakaz handlu. I co? I nic!

Dopalacze sprzedają się nadal znakomicie. Nawet jeśli uda się jakiś nalot na sprzedawcę „Cząstki boga", „Złotego ognia" czy innego „Pogromcy wampirów" , to często się okazuje, że to substancja... zupełnie legalna.

Nasze przepisy są bowiem tak skonstruowane, że nigdy nie nadążą za inwencją chemików. Do ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii dołączona jest lista zakazanych, niebezpiecznych substancji, która nawet jest aktualizowana. Tyle że po każdej nowelizacji natychmiast powstają nowe wynalazki, których, rzecz jasna, na liście nie ma. Wystarczy nieznacznie zmienić skład chemiczny. Dlaczego u nas taki fortel gwarantuje bezkarność, podczas gdy w wielu krajach – nie?

Na dodatek ten bezstresowy handel w sklepach internetowych – popularne są choćby te czeskie czy chińskie. Ale i belgijskie radzą sobie pod nosem Komisji Europejskiej (sic!) znakomicie! Rzecz jasna, wszystkie funkcjonują na zagranicznych serwerach i niech ktoś tu spróbuje złapać sprzedawcę.

Reklama
Reklama

Tragiczne statystyki, o których piszemy w dzisiejszej „Rzeczpospolitej", pokazują, że żarty się skończyły, a rząd powinien poważnie podejść do problemu. Bo poza tajfunowym pokazem siły działa niemrawo. Rządowi potrzebny jest dopalacz! Może „Pogromca wampirów"?

Zresztą tak naprawdę mamy do czynienia tylko z udawaniem, że trwa jakaś walka z dopalaczami. Bo to walka z wiatrakami.

Kiedy cztery lata temu przez Polskę przeleciał „Tajfun", słynny dopalacz sprzedawany jako... produkt kolekcjonerski, rząd naprężył muskuły. Słyszeliśmy, że nikt już po dopalaczach umierać nie będzie. Przeprowadzono spektakularną akcję likwidacji ponad tysiąca sklepów, rekwirowano i niszczono towar, wprowadzono zakaz handlu. I co? I nic!

Reklama
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Karol Nawrocki odmówił nominacji 46 sędziom. I dobrze
Materiał Promocyjny
Manager w erze AI – strategia, narzędzia, kompetencje AI
Opinie Prawne
Rafał Sikorski: Jak to jest z tymi patentami w branży farmaceutycznej
Opinie Prawne
Michał Szułdrzyński: KSeF to dodatkowe miliardy w budżecie, ale i wielkie zagrożenia
Opinie Prawne
Prof. Marek Safjan: Jak wydobyć się z zapaści państwa prawa?
Materiał Promocyjny
Rynek europejski potrzebuje lepszych regulacji
Opinie Prawne
Jakub Sewerynik: O starszych braciach, czyli mury rosną
Materiał Promocyjny
Wiedza, która trafia w punkt. Prosto do Ciebie. Zamów już dziś!
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama