Kontakty zawodowe z Polską mam od czasu, gdy zakończony został stan wojenny. Nie ukrywam jednak, że nie mam szans na śledzenie wszystkiego, co się dzieje w polskim prawie. A już szczególnie ostatnio. Wiele tematów podrzucają mi znajomi z Polski, pytając, czy tak jest też w Kanadzie. Część informacji mam z własnej praktyki związanej z Polską, ale najwięcej z polskiej prasy. Niedawno przeczytałem, że wiceminister sprawiedliwości Jerzy Kozdroń stwierdził w Sejmie, że „gdybyśmy tak stali tylko na stanowisku stabilności prawa, to nie zmienialibyśmy przedwojennych kodeksów, np. kodeksu zobowiązań. Mówilibyśmy, że prawo musi być stabilne, i stosowalibyśmy przedwojenne ustawy i procedury (...). Takie tradycyjne podchodzenie, twierdzenie, że kodeks postępowania cywilnego czy kodeks cywilny powinien się zmieniać raz na jakiś czas, ale nie częściej niż co kilkadziesiąt lat, jest w dzisiejszych czasach niemożliwe".
Moi klienci w Kanadzie, którzy mieli lub mają kontakt z polską działalnością gospodarczą, narzekają na brak stabilności polskiego prawa. Po 1989 r. nastąpiło, uzasadnione zresztą, przyspieszenie w zmienianiu przepisów prawnych, a po wejściu do UE harmonizowanie polskiego prawa z prawem unijnym. Jednak żeby twierdzić, że prawo może być niestabilne, bo rzeczywistość się zmienia? Rzeczywistość zawsze się zmieniała i będzie się zmieniać, co nie oznacza, że prawo musi być niestabilne.
Abstrahując teraz od tego konkretnego kontekstu wypowiedzi wiceministra, z punktu widzenia społeczeństwa, gospodarki i prywatnego interesu biznesmenów to nie zmiany przepisów w takich aktach jak kodeks cywilny czy kodeks postępowania cywilnego mają znaczenie. Ale tysiące zmian przepisów uregulowanych w innych ustawach, rozporządzeniach, zarządzeniach i Bóg wie, w jakich innych aktach, są trudne do obrony. Zmieniane się przepisy z dnia na dzień – może nie dosłownie, ale ma to taki wymiar w gospodarce i planach przedsiębiorców, a także dla zwykłych ludzi. Dla rządu ostatnio najważniejsze jest spełnienie obietnicy przedwyborczej, zmniejszenie deficytu w bieżącym roku budżetowym lub nagłe wydanie 24 mld zł na niezbędne przecież nowe helikoptery. Gdyby tylko jeszcze obywatele i przedsiębiorcy mogli się do tego dopasować – byłby to prawny raj. Ale tak nie jest.
Oto konkretny przykład – jak zmianę wieku emerytalnego wprowadzono w Kanadzie, a jak w Polsce. Jest dla wszystkich oczywiste, że ludzie żyją dłużej, chorują i potrzebują opieki. I nie ma prawie nigdzie w rozwiniętych i starzejących się społeczeństwach możliwości zapewnienia tym ludziom godnego życia bez zmian strukturalnych w ubezpieczeniach społecznych. To, co mnie zaskoczyło, to sposób, w jaki w Polsce podniesiono wiek emerytalny, prawie z dnia na dzień! Wielu moich znajomych mówiło o rażącej niesprawiedliwości, gdy małe firmy i ich właściciele planowali emerytury, a nagle dowiedzieli się, że muszą jeszcze poczekać.
W Kanadzie natomiast w 2013 r. rząd federalny przyjął ustawę o podwyższeniu wieku emerytalnego z 65 do 67 lat. W Kanadzie kobiety i mężczyźni przechodzą na emeryturę w tym samym wieku. By przedstawić tylko jedno rozwiązanie: vacatio legis tej ustawy wynosi dziesięć lat!! To oznacza, że podwyższenie wieku emerytalnego nastąpi dopiero od 2023 r.! Jest wystarczający czas na to, żeby się do takiej zmiany przygotować i zgromadzić środki na utrzymanie.