Bezpieczeństwo ponad wszystko. W ostatnich latach obserwujemy gwałtowny wzrost zainteresowania bezzałogowymi statkami powietrznymi, powszechnie określanymi jako drony. Źródła branżowe podają, że od 20 do 30 tys. takich urządzeń sprzedawanych jest w ciągu miesiąca na całym świecie. Są również coraz łatwiejsze w użyciu. Niestety, taki trend ma również swoje minusy, gdyż tworzy grupę użytkowników, którzy nie są zaznajomieni z podstawowymi zasadami teoretycznej i praktycznej wiedzy lotniczej. To w konsekwencji może powodować zagrożenie dla innych użytkowników przestrzeni powietrznej oraz osób i mienia na ziemi.
Bezpieczeństwo jest priorytetem w sektorze lotniczym. I nie ma znaczenia, czy bezzałogowy statek powietrzny jest wykorzystywany w celach rekreacyjnych, handlowych czy też do zadań służb porządku publicznego. Przyjęte zasady bezpieczeństwa zawsze powinny być bezwzględnie przestrzegane.
Nawet jeśli większość użytkowników wykorzystuje drony zgodnie z prawem, znajdą się tacy, którzy eksploatują je, świadomie lub nie, niezgodnie z przyjętymi regułami. Takie działania niekorzystnie wpływają na publiczny wizerunek tego dobrze rokującego pod względem ekonomicznym segmentu lotnictwa.
Potencjał nie do przecenienia
Powstający rynek lotnictwa bezzałogowego niesie ze sobą wiele możliwości na polu inwestycji i tworzenia miejsc pracy. Jego potencjał gospodarczy szacuje się bowiem na kilka miliardów euro już przed końcem 2020 r. Dla przykładu, Jeff Bezos, założyciel Amazon.com, już widzi armię dronów dostarczających paczki do drzwi domów klientów swojej firmy. Abstrahując od konieczności stworzenia sprzyjających ram prawnych, dopóki opinia publiczna nie zaakceptuje wykorzystania dronów w celach komercyjnych, dopóty jego marzenie będzie musiało czekać.
Na duży potencjał tkwiący w tym segmencie gospodarki wskazuje również Komisja Europejska, która w swoim komunikacie z 2014 r. segment lotnictwa bezzałogowego w kontekście jego cywilnego wykorzystania określiła jako „nową erę w dziejach lotnictwa".