Biznes od lat upominał się o ustawę o fundacjach rodzinnych, starając się przekonać ustawodawcę, że rozwiązania te, popularne w wielu krajach europejskich, będą korzystne nie tylko dla przedsiębiorców, ale i dla państwa. Fundacje miały zabezpieczyć polskie firmy przed rozdrobnieniem lub nawet unicestwieniem w sytuacji, gdy dochodzi do wymiany pokoleniowej właścicieli i dziedziczenia majątku. Miały one zapobiegać perturbacjom z tym związanym. Takie podejście było również korzystne dla gospodarki, chroniąc firmy, które zatrudniają pracowników i płacą podatki. Miało to być również zabezpieczenie przed wypływem majątków poza granice kraju czy wręcz impuls do przyciągania inwestycji.
Fundacje rodzinne zagrożone?
Idea była słuszna, a entuzjazm duży. Już podczas prac legislacyjnych aktywnie angażowali się doradcy podatkowi. Szukali oni również furtek, które dałyby przyszłym właścicielom możliwości optymalizacji podatkowej.
Czytaj więcej:
Kiedy przepisy weszły w życie, część biznesu skorzystała z dobrodziejstw nowych rozwiązań. Byli jednak i tacy, którzy chcieli je wykorzystać do innych celów, niż przewidywała ustawa. Fiskus to zauważył, bazując na analizie m.in. interpretacji podatkowych w takich sprawach i nad kilkoma fundacjami zawisła groźba wszczęcia postępowań na podstawie złowrogiej klauzuli obejścia prawa. Mechanizmu ścigania nadużyć podatkowych obowiązującego od 2016 r., który dotąd był bardzo rzadko stosowany.
W ślad za aktywnością fiskusa poszły pierwsze przymiarki do zmian legislacyjnych w fundacjach, które mocno zaniepokoiły biznes. Chodziło o zagrożenie dla praw nabytych przez ludzi, którzy skorzystali z ustawy, oraz ryzyko spłaszczenia fundacji do formuły, która byłaby już nieatrakcyjna. Mimo protestów zapowiedź zmian pojawiła się w wykazie prac legislacyjnych, choć na razie minister finansów nie zdecydował się na rozpoczęcie prac nad zmianą przepisów. Niestety ta niestabilność prawna i coraz bardziej nieufne podejście fiskusa do fundacji mogą zniechęcać do korzystania z tych rozwiązań.
Czytaj więcej: