Waldemar Gontarski: Utracona cześć Profesora Michała Romanowskiego. Polemika

Jeśli chcemy powiedzieć mniej, stwierdzamy: „Nie czyń drugiemu, co tobie niemiłe”. Jeśli mamy na myśli coś więcej niż tylko zakaz czynienia zła, powiemy za słowami zapisanymi przez św. Łukasza: „Jak chcecie, żeby ludzie wam czynili, podobnie wy im czyńcie”.

Publikacja: 21.09.2023 13:51

Waldemar Gontarski: Utracona cześć Profesora Michała Romanowskiego. Polemika

Foto: PAP/tv.rp.pl

Z tekstu zamieszonego w portalu Onet („Sędzia promotor Piebiaka prosi o wsparcie”, 3.09.2023) dowiadujemy się, że tego standardu cywilizacji łacińskiej nie zna Profesor Michał Romanowski.

„Ten w liście otwartym odpowiada Demendeckiemu wprost: <przynosi pan hańbę społeczności akademickiej i misji sędziego>" – czytamy w ONET. Profesor Romanowski zareagował w ten sposób na fakt, że Profesor Tomasz Demendecki, który jest sędzią w Izbie Kontroli Nadzwyczajnej oraz w Izbie Odpowiedzialności Zawodowej Sądu Najwyższego, kandyduje do Rady Doskonałości Naukowej, a zadaniem Rady jest przede wszystkim dbanie o najwyższe standardy jakości działalności naukowej, a także decydowanie o przyznawaniu stopni naukowych.

„Nauczka” zamiast nauki

Profesor Romanowski nie tylko uchybia wspomnianemu standardowi etycznemu, ale jako naukowiec nie po raz pierwszy wypowiada się o czymś, o czym nie ma pojęcia. W starożytnym Rzymie jeśli ktoś brał się za coś o czym pojęcia nie miał, nazywany był imperitusem (laikiem) i jako taki ponosił odpowiedzialność per imperitiam, bowiem naruszył wymaganą staranność już w tym momencie, gdy zdając sobie sprawę (stan świadomości) ze swojego braku wiedzy, brnął w zajmowanie się daną kwestią. Chyba że przeceniam Profesora Romanowskiego i bezpodstawnie przypisuje Panu Profesorowi ów stan braku świadomości.

W każdym bądź razie Pan Profesor chociażby z tego tytułu, że po globalnym kryzysie ekonomicznym z jesieni 2008 r. przedkładał – wbrew późniejszemu orzecznictwu Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej – interes banków ponad interes polskich przedsiębiorców (sprawa opcji walutowych oznaczająca największy nielegalny wypływ pieniędzy z Polski po II wojnie światowej) i później ponad interes polskich konsumentów (tzw. kredyty frankowe, największy w dziejach Polski transfer pieniędzy z kieszeni konsumentów na konta bankowe) wydaje się być jeśli nie ostatnim, to jednym z ostatnich kandydatów na współczesnego Katona.

Piszący te słowa w odniesieniu do opcji walutowych i kredytów frankowych wyrażał poglądy przeciwne, znajdujące potwierdzenie w późniejszym orzecznictwie TSUE, za co zamiast nauki otrzymał „nauczkę” od organów odpowiedzialnych za awanse naukowe (będących odpowiednikiem dzisiejszej Rady Doskonałości Naukowej) w postaci opóźnionej o kilka lat habilitacji.

Wydawałoby się więc, że Profesor Romanowski jest ostatnim, który może komuś zarzucić naruszanie Konstytucji, Karty Praw Podstawowych UE i Europejskiej Konwencji Praw Człowieka.

Okazuje się, że nic z tych rzeczy.

Czytaj więcej

Profesorskie „uprzejmości” elektryzują prawników

Profesor Michał Romanowski jako imperitus

"Jest pan nie tylko neosędzią Sądu Najwyższego, co samo w sobie dyskwalifikuje pana w świetle polskiej Konstytucji, Karty Praw Podstawowych UE i Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, a w konsekwencji dyskwalifikuje pana jako nauczyciela akademickiego […]" – tak Profesor Romanowski mówi w Onecie o Profesorze Demendeckim.

Gdyby Profesor Romanowski legitymował się odpowiednim dorobkiem naukowym z tego zakresu, który określał mianem „neosedziów”, wiedziałby pewnie, że TSUE – naruszając składnik konieczny osławionej „praworządności”, a mianowicie zasadę pewności prawa – jednego dnia orzeka, że każdy polski sędzia powołany na wniosek nowej Krajowej Rady Sądownictwa nie jest sędzią w rozumieniu prawa Unii, a drugiego dnia TSUE orzeka coś przeciwnego, zwłaszcza w kwestii, czy na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania można wydać do Polski osoby podejrzane o popełnienie przestępstw (szerzej o tym piszący te słowa wypowiedział się w formie naukowej na łamach Przeglądu Sejmowego nr 6 z 2022 r., https://orka.sejm.gov.pl/przeglad.nsf/0/7C6EFA67B0DFD8DBC1258942006875D0/$file/7_Waldemar%20Gontarski_PS_2022_6(173)_A.pdf).

Czytaj więcej

Pełnomocnik Juszczyszyna do neosędziego: to wyraz wyjątkowej bezczelności

Zamiast zakończenia

„A czemu widzisz źdźbło w oku brata swego, a belki w oku swoim nie dostrzegasz?” (znowu cytat z Biblii, Mat. 7:3-5).

Autor jest dr hab. nauk prawnych w zakresie prawa Unii Europejskiej i prawa karnego procesowego, także wykładowcą prawa rzymskiego, sam przekłada ze starogreki na j. polski Arystotelesa komentując Filozofa; jest profesorem nadzwyczajnym, rektorem Europejskiej Wyższej Szkoły Prawa i Administracji w Warszawie i jako rektor popiera Profesora Demendeckiego w staraniach o członkostwo w Radzie Doskonałości Naukowej; jest adwokatem; był pełnomocnikiem Polski przed TSUE.

Czytaj więcej

Kappes, Skrzydło: Profesorowie-neosędziowie SN. Przypadek T. Demendeckiego

Z tekstu zamieszonego w portalu Onet („Sędzia promotor Piebiaka prosi o wsparcie”, 3.09.2023) dowiadujemy się, że tego standardu cywilizacji łacińskiej nie zna Profesor Michał Romanowski.

„Ten w liście otwartym odpowiada Demendeckiemu wprost: <przynosi pan hańbę społeczności akademickiej i misji sędziego>" – czytamy w ONET. Profesor Romanowski zareagował w ten sposób na fakt, że Profesor Tomasz Demendecki, który jest sędzią w Izbie Kontroli Nadzwyczajnej oraz w Izbie Odpowiedzialności Zawodowej Sądu Najwyższego, kandyduje do Rady Doskonałości Naukowej, a zadaniem Rady jest przede wszystkim dbanie o najwyższe standardy jakości działalności naukowej, a także decydowanie o przyznawaniu stopni naukowych.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Czy po uchwale Sądu Najwyższego frankowicze mają szansę na mieszkania za darmo?
Opinie Prawne
Marek Isański: Wybory kopertowe, czyli „prawo” państwa kontra prawa obywatela
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Co dalej z podsłuchami i Pegasusem po raporcie Adama Bodnara
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK