Reklama

Ewa Szadkowska: Stracą adwokaci, zyskają rządzący

Decyzja polityczna i ustawowy przymus to kiepskie narzędzia do tego, by zreformować jakikolwiek samorząd. Zwłaszcza ten, który – jak adwokatura – niezależność ma wypisaną na sztandarach.

Publikacja: 12.09.2023 02:00

Ewa Szadkowska: Stracą adwokaci, zyskają rządzący

Foto: PAP/Wojciech Pacewicz

Zlikwidujemy skostniałe struktury i w ich miejsce połączymy zawody radcy prawnego i adwokata w jeden samorząd. Adwokaci będą mogli podjąć prace na etacie na takich samych warunkach, na jakich dzisiaj podejmują ją radcy prawni. Dzięki temu obywatele otrzymają szerszy dostęp do profesjonalistów, którzy pomogą im w ochronie praw” – obiecuje Prawo i Sprawiedliwość w swoim programie wyborczym. Tym samym wraca do starego (choć niekomunikowanego dotąd w tak zdecydowany sposób) pomysłu wrzucenia profesjonalnych pełnomocników noszących niebieskie i zielone żaboty do jednego worka.

Nie zamierzam bronić jak niepodległości obecnego dualizmu ani twierdzić, że w funkcjonowaniu samorządów adwokatów i radców nie widzę mankamentów. Widzę, i to wiele, ale ich usuwaniem w pierwszej kolejności powinni się zająć sami zainteresowani, wychodząc z oddolnymi inicjatywami i poddając je środowiskowym konsultacjom. Przecież na tym polega idea samorządności. Nie na centralizacji, w której tak lubuje się obecna większość rządząca.

Przede wszystkim jednak argumenty PiS kompletnie mnie nie przekonują. Nie mam bladego pojęcia, w jaki sposób rezygnacja z zakazu podpisywania przez członków palestry umów o pracę (co dziś gwarantuje ich niezależność, bo nie są nikomu podporządkowani jako jego pracownicy i zarazem podwładni) zwiększy dostępność profesjonalistów. Jeśli już, to zmniejszy, bo część adwokatów tym chętniej pozamyka swoje kancelarie, zatrudni się na etat w jakiejś firmie i przestanie obsługiwać klientów z ulicy. Dla niewtajemniczonych – w praktyce dziś też mogą to robić, tyle że wcześniej muszą zmienić barwy klubowe, czyli wypisać się z palestry i zasilić szeregi radców prawnych. Co nie jest specjalnie kłopotliwe i zdarza się w miarę regularnie.

Na połączeniu może też ucierpieć jakość usług prawnych, bo funkcjonowanie dwóch korporacji przekłada się w pewnym zakresie na konkurowanie ze sobą ich przedstawicieli.

Kto zatem zyska? Na pewno rządzący. Łatwiej będzie zapanować nad krnąbrnymi prawnikami zrzeszonymi nie w dwóch, lecz w jednym samorządzie, i to z nowymi władzami (przypominam, że mają zniknąć „skostniałe struktury”). A jeśli to korporacja radców wchłonie trzy razy mniej liczną grupę adwokatów, ci ostatni przestaną być wreszcie solą w oku ministra sprawiedliwości. Bo dziś to oni najgłośniej protestują, gdy pomysły na zmiany w wymiarze sprawiedliwości zagrażają prawom i wolnościom obywatelskim.

Reklama
Reklama

Czytaj więcej

PiS chce fuzji radców i adwokatów
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Wczasowa łódka konna, czyli o zakazie reklamy alkoholu
Opinie Prawne
Piotr Podgórski: Projekt wysokiego ryzyka
Opinie Prawne
Paulina Szewioła: TK, czyli organ pomocny politykom, dla obywateli bezużyteczny
Opinie Prawne
Mariusz Brunka, Arseniusz Finster: Starostowie z bezpośredniego wyboru?
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Opinie Prawne
Tomasz Zalewski: Włoska lekcja cyberbezpieczeństwa
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama