Ustawa o fundacji rodzinnej (dalej: ustawa) już za kilka dni wejdzie w życie. Czy to oznacza, że już po 22 maja dojdzie do „ataku” i masowego zakładania tego typu podmiotów? I czy to będzie remedium na każdy problem polskich firm rodzinnych, które chciałyby przeprowadzić zmianę u sterów rodzinnego biznesu?
Po co mi fundacja rodzinna, skoro mam spółkę?
Pewnie część przedsiębiorców zapyta o zasadność wprowadzenia nowego podmiotu do porządku prawnego. Firmy rodzinne, które nie miały do tej pory okazji zaplanować transferu pokoleniowego, wychodzą z założenia, że ich udziały w spółce i ich przekazanie rozwiążą problem z przekazaniem sterów rodzinnego biznesu. Czy to jednak dobre rozwiązanie?
Fundacja rodzinna jest osobą prawną utworzoną w celu gromadzenia mienia, zarządzania nim w interesie beneficjentów oraz spełniania świadczeń na rzecz beneficjentów. Fundator określa w statucie jej szczegółowy cel. Przez świadczenie rozumie się składniki majątkowe, w tym środki pieniężne, rzeczy lub prawa, przeniesione na beneficjenta albo oddane beneficjentowi do korzystania zgodnie ze statutem i listą beneficjentów.
Celem fundacji rodzinnej jest gromadzenie mienia, zarządzanie nim w interesie beneficjentów oraz spełnianie świadczeń na ich rzecz. W określonych przypadkach może ona ponadto prowadzić działalność gospodarczą, co w praktyce ma służyć pomnażaniu majątku rodzinnego.
I co najważniejsze – fundacja rodzinna jest „bezudziałowa”. Tego samego nie można powiedzieć o spółce z ograniczoną odpowiedzialnością.