W praktyce oznacza to, że przewoźnik, który w ostatnich dwóch latach był często karany mandatem lub orzeczeniem karnym, będzie kontrolowany przez inspekcje częściej niż ten, który nie łamie zasad albo nie został na tym przyłapany. Na podstawie m.in. jego występków zostanie obliczony współczynnik ryzyka jego zachowań, a przyznane w ten sposób punkty pozwolą go zakwalifikować do jednego z czterech przedziałów (szarego, zielonego, pomarańczowego i czerwonego).
Informacje te otrzymają inspektorzy transportu drogowego, policja, Straż Graniczna, Krajowa Administracja Skarbowa i inspektorzy pracy. Ten, kto trafi do grupy czerwonej, ma być typowany do kontroli w pierwszej kolejności. Eksperci przekonują, że przedsiębiorcy, którzy nie łamią zasad, nie mają się czego bać, wręcz przeciwnie. Szarzy i zieloni będą w mniejszym stopniu narażeni na prewencyjne kontrole. Muszą jednak uważać, bo zbaczając z tej drogi, łatwo mogą trafić do bardziej podejrzanych grup i wtedy…
Pomysł w zasadzie dobry, twórczo rozwija zasady szacowania ryzyka i klasyfikacji, które już w Polsce obowiązują. I można mu przyklasnąć, bo bezpieczeństwo nas wszystkich tylko wzrośnie. Przewoźnicy będą mieli jeszcze większą motywację, aby przestrzegać czasu pracy, przerw na odpoczynek czy dbać o sprawne tachografy. A ci, którzy tego nie robią, sami będą sobie winni.
Czytaj więcej
Przedsiębiorcy, którzy podczas transportu drogowego zbyt często łamią przepisy dotyczące czasu pracy kierowców, będą kontrolowani w pierwszej kolejności.
Jednak coś w tym rozwiązaniu zgrzyta. Bo co z domniemaniem niewinności, równością wobec prawa, bo przecież liczba mandatów czy kar wcale nie musi odzwierciedlać tego, na ile przewoźnik przestrzega zasad, bo jego przewiny mogły po prostu nie zostać wykryte. Czuć tu zimny powiew chińskiego wiatru. Bo jeżeli udoskonalimy system kontroli przewoźników, to dlaczego by potem tych zasad nie rozciągnąć szerzej, np. na wszystkich kierowców w ruchu osobowym. Też mogliby być zakwalifikowani według kolorów i specjalnej punktacji. A potem piratów drogowych zaczną kontrolować też inne służby. W myśl zasady, że skoro ktoś łamie prawo drogowe, może mieć też skłonność do łamania np. przepisów podatkowych.