Studenci przystąpili do procesu pro bono, a za nimi stoi Instytut Prawa i Internetu, powstały zaledwie miesiąc temu z inicjatywy profesora prawa cywilnego Martena Schultza z Uniwersytetu w Sztokholmie. Organizacja specjalizuje się w gratisowej pomocy prawnej dla osób dotkniętych nienawiścią w sieci, a angażują się w niej studenci i młodzi prawnicy wspierani przez ekspertów- seniorów.
Studenci prawa Hanna Stern i Nils Magnell zdecydowali się reprezentować interesy dziennikarki bośniackiego pochodzenia, która przegrała w sądzie apelacyjnym sprawę o molestowanie w sieci. Adepci mówią, że zdają sobie sprawę z ogromnej odpowiedzialności, ale zapewniają, że osoba, która powierzyła im swój los, może się czuć bezpieczna. Jako młode pokolenie mają bowiem inne podejście do internetu niż starsza generacja i rozumieją lepiej problemy z tym związane. Uważają, że skargi ofiar szykan w sieci nie są traktowane z należytą powagą, a Szwecja w porównaniu z innymi krajami nordyckimi i europejskimi nie nadąża z legislacją.
Dwa lata temu Irena Pozar pracowała dla internetowych wiadomości i opublikowała w nich felieton o feminizmie. W odpowiedzi otrzymała pełne gróźb i hejtu komentarze piszącego pod pseudonimem 27- letniego mężczyzny.
„Najlepszą rzecz, jaką można zrobić dla równouprawnienia w Szwecji, to wyjść z kijem bejsbolowym i zabić seksistowskie i feministyczne kreatury" – pisał w poście. Ten sam mężczyzna podżegał też do gwałtów.
Sztokholmski sąd rejonowy skazał 27-latka za molestowanie. Mężczyzna przyznał, że jest autorem postów, ale zaprzeczał popełnieniu przestępstwa. Według niego bowiem wolność słowa dała mu mandat do wyrażania swoich opinii. Sztokholmski sąd rejonowy uznał jednak, że komentarze mężczyzny zawierające groźby o użyciu przemocy trudno uznać za przyczynek do debaty o feminizmie. Za hejterstwo sprawca otrzymał karę grzywny i nakaz zapłaty odszkodowania dla dziennikarki.