Stąd tylko przez „fizyczny" kontakt ze zbiorowym zarządem prawami można poznać jego zasady i odmienności, nie tylko w zakresie ekonomiki, lecz także zarządzania podmiotami rynkowymi. Nie da się odpowiedzialnie oceniać zbiorowego zarządu prawami na podstawie doniesień prasowych, indywidualnych uwag twórców lub użytkowników, informacji na portalach. Także nie przez analizę sprawozdań finansowych organizacji zbiorowego zarządzania (OZZ), a to z braku dla działalności tych organizacji odpowiedniej formy sprawozdawczej i zastosowania do niej w Polsce nieadekwatnych zasad ustawy o rachunkowości. Te uwagi dotyczą zarówno prawników, jak i ekonomistów zajmujących się tą tematyką.
Jak zawodzą w tych sprawach prawnicy polskich think tanków, widać po raporcie Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego „W czyim interesie? Funkcjonowanie organizacji zbiorowego zarządzania prawami autorskimi w Polsce". Niedoświadczeni w tematyce zbiorowego zarządu młodzi prawnicy, autorzy raportu, nie byli uprzejmi np. zauważyć, że odtwarzanie utworów jest odrębnym polem eksploatacji od nadania radiowego, ustanowionym w konwencji berneńskiej (art. 11 bis), objętym art. 3 dyrektywy o społeczeństwie informacyjnym i wyodrębnionym w naszej ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych (art. 50 pkt 3, art. 6 pkt 9 pr. aut.), a wykonywanie tego prawa zaliczyli do „patologii" działalności OZZ. Nie zwrócili też uwagi, że odpowiednie stawki licencyjne dla odtwarzania przez różne podmioty, w tym zakłady fryzjerskie, ustaliła Komisja Prawa Autorskiego przy Ministrze Kultury, a potwierdziły dwa sądy – okręgowy i apelacyjny.
Gdyby sprawdzili treść umów, jakie wiążą autora z ZAiKS-em, mieliby szansę się dowiedzieć, że każdy autor może wyłączyć z zarządu dowolne pole eksploatacji, także publiczne wykonania, zanim postawiliby zarzut, że wykonawca i jednocześnie autor nie może sam licencjonować wykonywania swoich utworów na koncertach.
Nie lepiej sprawili się też ekonomiści. Nie wiadomo np., na jakiej podstawie stwierdzili, że przychody finansowe (odsetki) od oczekujących na podział wynagrodzeń autorskich doliczane są do majątku stowarzyszeń. Tego ze sprawozdania finansowego wyczytać się nie da! Możliwe jest to tylko po zapoznaniu się z corocznymi uchwałami zarządów dotyczącymi tzw. podziału wyniku finansowego. Gdyby o to zapytali lub poprosili o taką uchwałę, dowiedzieliby się, że w przypadku ZAiKS odsetki od tantiem są w całości przeznaczane do podziału między twórców. Do tego eksperci autorytatywnie stwierdzają inne liczne „patologie", które de facto dotykają organ nadzoru i ustawodawcę, a nie wykonujące prawo OZZ. Ale na OZZ wskazują jako winnego. Ekspert, radca prawny, w wywiadzie dla portalu wGospodarce wypowiada się w sprawach ekonomii i zarządzania OZZ, choć wiedzy na ten temat nie mógł wyczytać w ustawach (kolega eksperta, doktor ekonomii i współautor raportu, musiał się chyba zarumienić, czytając, że koszty zarządu prawnik nazywa stratą). Wykazuje się też kompletną niewiedzą o zbiorowym zarządzie, krytykując prawo Karola Wojtyły do części opłaty reprograficznej. A tak należy się następcom prawnym naszego papieża i świętego z tytułu powielania jego dzieł, w oparciu o art. 201 ustawy o prawie autorskim, i dlatego, że nie upłynęło 70 lat od jego śmierci. Musi też budzić zastanowienie, że siedem na dziesięć zaproponowanych przez autorów raportu nowych rozwiązań w obszarze zbiorowego zarządu uwzględnia jedynie interes użytkowników.
Błędy i nieścisłości
Z kolei w raporcie Fundacji Republikańskiej „Organizacje zbiorowego zarządzania prawami autorskimi. Analiza porównawcza systemów prawnych funkcjonujących w Polsce i wybranych krajach OECD", napisanym na zamówienie ZIPSEE, znaleźliśmy 17 błędów merytorycznych lub nieścisłości i 27 odmiennych regulacji w prawie zagranicznym lub praktyce w stosunku do stwierdzeń raportu.
Pominięcie w takim raporcie wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 23 czerwca 2015 r., stwierdzającego niekonstytucyjność art. 79 ust. 1 pkt 3 lit. b ustawy o prawie autorskim, zasadniczo ograniczającego zakres roszczeń odszkodowawczych uprawnionych w Polsce, czy też zignorowanie faktu implementacji dyrektywy o zbiorowym zarządzie w kilku krajach Europy przy porównywaniu systemów zagranicznych budzi zastrzeżenia co do jego rzetelności i przydatności. Nie wiem, czy da się też wybaczyć prawnikom, że nazywają zyskiem wynagrodzenia autorskie, mylą twórców z artystami wykonawcami, prowizję z kosztami zarządu, non profit – z non for profit, użytkowników twórczości z autorsko-uprawnionymi, czy błędnie podają nazwę stowarzyszenia. W raporcie czytelnik nie znajdzie potwierdzenia ani udokumentowania zarzutów pod adresem polskich OZZ, które formułowane są jednak na stronach internetowych Fundacji Republikańskiej i ZIPSEE „Cyfrowa Polska".