Na początku tego roku w Izbie Warszawskiej odbyło się ślubowanie aplikantów adwokackich. W ten sposób przeszli na drugą stronę barykady, z dopieszczanej politycznie grupy „młodych, zdolnych adeptów prawa” do niepoprawnej korporacji, jak pejoratywnie określa się samorząd zawodowy. Tłumnie trafili przy tym do przestarzałej, skostniałej i potrzebującej niezależności, a więc wymagającej reformy organizacji, której nie da się zmienić w inny sposób jak poprzez przyjęcie rządowego pomysłu „nowej adwokatury”, polegającego na połączeniu dwóch, tradycyjnie odrębnych zawodów: adwokata i radcy prawnego. Wniosek taki płynie z przedstawionych do konsultacji społecznych założeń do reformy zawodu adwokata i radcy prawnego, pod roboczą nazwą nowa adwokatura (dobrze, że nie „IV Adwokatura” lub „Adwokatura IV RP”).
[srodtytul]Wartością jest firma[/srodtytul]
Reforma polegać ma na zerwaniu z tradycyjnym podziałem na adwokatów i radców prawnych. Rząd popiera siłowe połączenie zawodów, gdyż w jego przekonaniu dopiero jedna, a przez to większa liczebnie „korporacja” może liczyć na większe przywileje zawodowe. Dzięki połączeniu nowo-adwokaci, w przeciwieństwie do staro-adwokatów oraz staro-radców prawnych, doczekają się wreszcie niezależności i przywilejów (a contrario: dziś rząd robi wszystko, by adwokatura była zależna). Jakich przywilejów – tego w projekcie już nie wyczytałem.
Nowa adwokatura to adwokatura korporacyjna w pełnym tego słowa znaczeniu. To adwokatura niedouczona, niedoświadczona i nieprzygotowana do samodzielnego wykonywania zawodu. To adwokatura, która nie musi posługiwać się słowem, gdyż w tym „zawodzie słowa” zlikwidowano ustny egzamin adwokacki. To adwokatura, w której nie będzie miejsca dla adwokatów sądowych czy małych, jednoosobowych kancelarii zajmujących się dużymi sprawami. To adwokatura firm prawniczych – owych korporacji, gdzie wartością jest firma, a nie adwokat. To przeciwieństwo dzisiejszej adwokatury egalitarnej, adwokatury dającej każdemu jej adeptowi szansę na start i pracę na własne nazwisko i na własną renomę. Próbuję sobie przypomnieć tezy z kapitalnego wykładu inauguracyjnego wygłoszonego na rzeczonym ślubowaniu: na błyskotliwą karierę w renomowanych firmach prawniczych nie macie już szans, młodzi koledzy – już za późno, tam już miejsca są od dawna zajęte, a jedynym czynnikiem eliminującym z rynku waszych starszych kolegów, mocno trzymających się u władzy, jest tylko biologia!
[srodtytul]Czego aplikanci nie doświadczą[/srodtytul]