- w sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia będącego wynikiem tej choroby.
Zapewne zgodnie z intencjami projektodawców odpowiadało to katolickim poglądom na życie i śmierć wyrażonym w „Evangelium Vitae" Jana Pawła II. Jednocześnie w razie wejścia w życie taki przepis zawężałby w stosunku do aktualnego stanu prawnego autonomię pacjenta potwierdzoną postanowieniem Sądu N III CK 155/05 z 27.10.2005 r.
Dwa miesiące temu do prezydenta wpłynął kolejny, niezależny projekt ustawy zawierający regulację decyzji pacjenta w odniesieniu do przyszłej interwencji medycznej. Projekt może ponownie otworzyć puszkę Pandory.
Testament życia zdefiniowano jako „wolę zaprzestania wobec [składającego oświadczenie testamentarne], z chwilą wystąpienia trwałej utraty zdolności do świadomego podejmowania decyzji, procedur medycznych (w tym resuscytacji oraz wspomaganego oddychania), innych niż podstawowe zabiegi pielęgnacyjne, łagodzenie bólu i innych objawów oraz karmienie i nawadnianie, o ile służą dobru pacjenta". Niezależnie od tego istniałaby możliwość wyrażenia „woli stosowania lub niestosowania wobec [składającego oświadczenie testamentarne] określonych procedur medycznych".
W obecnym stanie prawnym zdolny do podjęcia i wyrażenia swojej decyzji pacjent ma prawo zapobiec zarówno podtrzymywaniu w stanie terminalnym krążenia i oddychania, jak i dowolnej operacji, przyspieszając w ten sposób swoją śmierć albo do niej prowadząc. Innymi słowy aktualnie prawo państwowe zezwala pacjentowi na czyn niezgodny z „Evangelium Vitae", którym byłoby doprowadzenie przez pacjenta nieznajdującego się w stanie terminalnym do swojej śmierci przez rezygnację z interwencji medycznej.
Pytanie, czy zgadzamy się na akceptację wyraźnym przepisem ustawowym, że to samo prawo pacjenta może być realizowane poprzez decyzję nieodnoszącą się do konkretnej choroby i zabiegów, tylko poprzez uprzednie dyrektywy o ogólniejszym charakterze, czy też to prawo przyszłego pacjenta chcielibyśmy ustawowo zawęzić.