Kadencyjność w sądach

Jeśli stanowisko przewodniczącego wydziału ma być kadencyjne, to kierownika sekretariatu też – uważa sędzia Sądu Okręgowego we Wrocławiu, prezes Sądu Rejonowego dla Wrocławia-Fabrycznej

Publikacja: 31.05.2010 04:50

Kadencyjność w sądach

Foto: Fotorzepa, Michał Walczak Michał Walczak

Red

Nic dziwnego, że projekt zmian ustawy – [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=7FAA0CF2A4B5C7D67C9BB7C1CEA90435?id=162548]Prawo o ustroju sądów powszechnych[/link] budzi emocje, skoro przewiduje bardzo znaczące zmiany w działalności sądów powszechnych. Na plan pierwszy wysuwają się oczywiście te najbardziej kontrowersyjne, np. kwestia ocen sędziów czy podporządkowania administracji sądowej w całości dyrektorom sądów. Nieco w cieniu pozostają jednak inne kwestie, które wcale nie są oceniane jako rozwiązania złe. Niewątpliwie należą do nich takie jak zwiększenie udziału przedstawicieli sędziów sądów rejonowych w zgromadzeniu przedstawicieli sędziów okręgu czy wręcz przywrócenie ich obecności w kolegium sądu okręgowego.

Wśród rozwiązań wartych zainteresowania jest również kwestia kadencyjności stanowisk przewodniczących wydziałów czy sędziów wizytatorów w sądach. Projekt zakłada bowiem (art. 11 § 3a), że funkcję przewodniczącego powierza się na trzy lata, a sędziego wizytatora powołuje się na cztery lata (art. 37d). Czy rozwiązanie takie jest rzeczywiście lepsze od obecnego przewidującego bezterminowe powołanie przewodniczącego czy wizytatora? Czy nie należy podzielić poglądu, iż powołanie na funkcję na kolejny okres może być elementem nacisku na sędziego?

Na kanwie projektu formułuje się czasem takie obawy. Tyle tylko, że ich realność zależy od jakości sądowych kadr. Jeżeli uznamy, że istnieje zagrożenie, to realne byłoby również obecnie. W końcu dziś również można używać takiego argumentu przy powoływaniu przewodniczącego (albo jego odwoływaniu).

Chcę wierzyć, że system, w którym takie działania, jak powołanie na funkcję, wymagają zaopiniowania przez kolegium sądu, stanowi wystarczającą barierę przed tym zagrożeniem. W końcu udział w procesie nominowania więcej niż jednego organu powinien zapewnić transparentność procesów nominacyjnych.

Czy jednak kadencyjność przewodniczących i wizytatorów wyznaczy jakąś nową jakość? Odwrócę pytanie: jeżeli nie wyznaczy, to w takim razie dlaczego kadencyjne są stanowiska prezesów sądów?

Warto zresztą wskazać – za [b]Trybunałem Konstytucyjnym w uzasadnieniu sprawy K 64/07 [/b]– że zagadnienie kadencyjności organu zawsze jest związane z problemem walki z naturalną tendencją do absolutyzacji posiadanej władzy, gdyż ma utrudniać jej monopolizację (co w końcu jest naturalną tendencją władzy; jak powiedział lord Acton, „każda władza deprawuje, a władza absolutna deprawuje absolutnie”). W tym celu dąży się do tego, aby stworzyć prawne możliwości zastępowania jednych piastunów władzy innymi nie tylko w razie śmierci lub wystąpienia okoliczności zmuszającej do odebrania mandatu.

Jak wskazał Trybunał w ww. wyroku w ślad za doktryną prawa: „Nie nadużyje prawdopodobnie powierzonej władzy osoba, której pełnomocnictwa wygasają w określonym terminie (gdy tylko termin nie jest zbyt długi), powracając do szeregu zwykłych obywateli – jeśli pełnomocnictwa nie będą ponowione”.

Wydaje się więc, że przyjęcie kadencyjności stanowisk funkcyjnych jest rozwiązaniem mającym mocne podstawy aksjologiczne.

[srodtytul]Kwestia weryfikacji[/srodtytul]

Skoro wszyscy sędziowie podlegają codziennej ocenie w ramach nadzoru administracyjnego, to również przewodniczący i wizytatorzy powinni się liczyć z konieczną okresową oceną ich pracy i wywiązywania się z obowiązków. Można by zresztą podkreślić słowo „konieczną”. Powoływanie bezterminowe bowiem często oznacza objęcie funkcji, której sposobu i efektywności pełnienia później się już nie weryfikuje. Kadencyjność ocenienie sprawności działania wymusi. Trudniej więc będzie przewodniczącemu zachowywać się (co się, niestety, czasem zdarza) jak udzielnemu panu na włościach, niepodlegającemu ocenie, kontroli i dzielącemu pracę w sposób daleki od dbałości o równe nią obciążanie.

Pojawi się pewnie i dalsze pytanie: skoro obowiązki administracyjne skutkują zmniejszeniem obciążeń orzeczniczych to czy czasem nie za wysokie są dodatki funkcyjne, które przecież przyznaje się za zwiększone obciążenia.

[srodtytul]To nie jest rotacyjność[/srodtytul]

Podkreślić trzeba przy tym, że kadencyjność nie oznacza rotacyjności. Nic przecież nie stoi na przeszkodzie powoływaniu przewodniczącego (czy wizytatora) na kolejne kadencje. Warunkiem powinna być jednak pozytywna ocena pracy, w tym również dbałości o dobro zarządzanej jednostki, interesy stron oraz równe obciążanie pracą. Tak rozumiana kadencyjność jest czymś pozytywnym.

To rozwiązanie wydaje się jednym z mocnych punktów proponowanej zmiany ustawy. Nawet zresztą w pierwotnym kształcie, przy przyjęciu dwuletnich kadencji przewodniczących (obecnie zastąpionych trzyletnimi). Nie można się zgodzić, że kadencje dwuletnie nie dawały szans na zajęcie się wydziałem, bo tyle zajmie poznanie organizacji. Argument zasadny nie był, bo jakoś nie mogę sobie wyobrazić, aby przewodniczącym wydziału miał zostać ktoś, kto tego wydziału lub chociaż specyfiki rozpoznawanych spraw nie zna. Skoro jednak przyjęto trzy lata – no cóż, lepsze jest wrogiem dobrego.

[srodtytul]Co z kierownikami sekretariatu[/srodtytul]

Jakość działania sądu jako organizacji zależy również od administracji sądowej. Może nawet bardziej niż od działalności samych sędziów. Czy więc dobrym rozwiązaniem jest wprowadzenie kadencyjności przewodniczących i równoczesny brak identycznego rozwiązania dla kierowników sekretariatów? Wydaje się, że jednoznaczne i wyraźne wprowadzenie kadencyjności dla tych urzędników byłoby dopełnieniem proponowanego rozwiązania. Za kadencyjnością tych osób przemawiają te same argumenty co za kadencyjnością przewodniczących. Nie należy więc zatrzymywać się w pół drogi.

Opowiadając się za potrzebą potraktowania identycznie funkcji przewodniczących i kierowników sekretariatów, nie mogę przy tym nie wskazać, że już dziś (po noweli ustawy o pracownikach sądów i prokuratury z 9 maja 2007 r. i po wejściu w życie [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=12582D00D81F27B32094DD7BADE3BECF?id=346314]rozporządzenia ministra sprawiedliwości z 30 czerwca 2008 r. w sprawie stanowisk i szczegółowych zasad wynagradzania urzędników i innych pracowników sądów i prokuratury oraz zasad odbywania stażu urzędniczego[/link]) bronić można poglądu o możliwym ukształtowaniu funkcji kierowniczych jako kadencyjnych. Z art. 14 ww. ustawy wynika bowiem, że minister sprawiedliwości określa stanowiska, na których zatrudnia się pracowników.

Rozporządzenie to, określając stanowiska, wymienia takie, jak: sekretarz, starszy sekretarz itd. Jako stanowisko, na którym zatrudnia się pracownika, nie wymienia stanowiska kierownika. Według rozporządzenia kierownik to jedynie pełniona funkcja. Można więc ukształtować stosunek pracy, przyjmując, że umowa o pracę na czas nieokreślony dotyczy pracy na zajmowanym stanowisku, czyli np. starszego sekretarza. Tymczasem funkcję można powierzyć na czas określony, np. na dwa lata, od oceny do oceny. Nie dotyczy to jedynie wymienionych w rozporządzeniu stanowisk, takich jak: dyrektor, kierownik finansowy czy główny księgowy. Ujęto je bowiem jako stanowiska, na których się zatrudnia, a nie jako funkcje powierzane osobom zatrudnionym na innych stanowiskach.

Niezależnie jednak od możliwości takiego ukształtowania funkcji właściwe wydaje się jednoznaczne ukształtowanie sytuacji przewodniczących i kierowników ich sekretariatów. Jeżeli bowiem przewodniczący ma być kadencyjny, to chyba te same zasady powinny dotyczyć kierownika jego sekretariatu?

[ramka][b][link=http://blog.rp.pl/goracytemat/2010/05/31/kadencyjnosc-w-sadach/]Skomentuj ten artykuł[/link][/b][/ramka]

Nic dziwnego, że projekt zmian ustawy – [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=7FAA0CF2A4B5C7D67C9BB7C1CEA90435?id=162548]Prawo o ustroju sądów powszechnych[/link] budzi emocje, skoro przewiduje bardzo znaczące zmiany w działalności sądów powszechnych. Na plan pierwszy wysuwają się oczywiście te najbardziej kontrowersyjne, np. kwestia ocen sędziów czy podporządkowania administracji sądowej w całości dyrektorom sądów. Nieco w cieniu pozostają jednak inne kwestie, które wcale nie są oceniane jako rozwiązania złe. Niewątpliwie należą do nich takie jak zwiększenie udziału przedstawicieli sędziów sądów rejonowych w zgromadzeniu przedstawicieli sędziów okręgu czy wręcz przywrócenie ich obecności w kolegium sądu okręgowego.

Pozostało 89% artykułu
Opinie Prawne
Marek Isański: Można przyspieszyć orzekanie NSA w sprawach podatkowych zwykłych obywateli
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Maciej Gawroński: Za 30 mln zł rocznie Komisja będzie nakładać makijaż sztucznej inteligencji
Opinie Prawne
Wojciech Bochenek: Sankcja kredytu darmowego to kolejny koszmar sektora bankowego?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Sędziowie 13 grudnia, krótka refleksja
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Rok rządu Donalda Tuska. "Zero sukcesów Adama Bodnara"