W obecnej sytuacji w jakiej znajduje się służba zdrowia uruchomienie takiego programu jest decyzją wysoce populistyczną, która może budzić uzasadnione kontrowersje i sprzeciw.
Nie zapominajmy, że obowiązująca ustawa refundacyjna wyrzuciła dziesiątki tysięcy chorych obywateli poza nawias refundacji. Państwo skazało na śmierć chorych na niektóre nowotwory np. czerniaka. Na brak dopłat do bardzo drogich leków skazani są też m.in. chorzy na stwardnienie rozsiane, astmatycy, cukrzycy czy schizofrenicy. A wszystko dlatego, że państwa nie stać aby refundować .
Szkoda już wspominać o czasie oczekiwania chorych na specjalistyczne badania i zabiegi w szpitalach, gdzie nierzadko pacjenci traktowani są jak „bydło". A wszystko to minister zdrowia i jego urzędnicy kwitują w podobny sposób „przecież z pustego i Salomon nie naleje".
A tu nagle bez problemów lansujący się na konferencji prasowej Arłukowicz, informuje, że pieniądze na kontrowersyjną (również z naukowego punktu widzenia) metodę leczenia bezpłodności będą i to szybko, a z czasem będzie ich coraz więcej.
Kryteria jej przyznawania nie są wygórowane. Nie trzeba być nawet małżeństwem, status majątkowy też nie jest ważny. Wystarczy, że leczy się bezpłodność przez rok ( bardzo krótko). I taki sposób podejścia do sprawy w zderzeniu z problemami śmiertelnie chorych ludzi bulwersuje najbardziej. I pokazuje co mają w głowach ludzie, którzy nami rządzą.