Sędziowie, którzy szkodzą sprawiedliwości

Problemów sądownictwa nie rozwiążą surowe ?kary dyscyplinarne dla sędziów. Reforma wymiaru sprawiedliwości potrzebuje swojego Solona.

Aktualizacja: 19.03.2014 01:05 Publikacja: 18.03.2014 15:30

Andrzej Jankowski

Andrzej Jankowski

Foto: materiały prasowe

Red

Minister sprawiedliwości domaga się surowszych kar dyscyplinarnych dla sędziów. Chce nie tylko uderzyć ich po kieszeni i wydłużyć okres przedawnienia wykroczenia dyscyplinarnego do pięciu lat  (art. 109 § 1 projektu prawa o ustroju sądów powszechnych). Marek Biernacki nie godzi się także na pobłażanie sędziom wszędzie tam, gdzie ich zachowanie naraziło na szwank dobre imię wymiaru sprawiedliwości.

Miłosierdzie sądu

Szefa resortu zbulwersowało orzeczenie w głośnej gdańskiej sprawie „sędziego na telefon", w którym sąd dyscyplinarny I instancji wykazał rzadko spotykane miłosierdzie i pozbawił sędziego funkcji prezesa sądu , choć i tak już tej funkcji nie pełnił od półtora roku. Nie sam wymiar kary zszokował jednak ministra.

O jeszcze większy ból głowy przyprawiło go bezrefleksyjne uzasadnienie sądu dyscyplinarnego. Zabrakło w nim, zdaniem ministra, nie tylko pogłębionej oceny szkodliwości czynu, ale także jednoznacznego potępienia dla tak rażącego łamania podstawowych standardów wykonywania zawodu sędziego. Bo przecież sędzia z Gdańska stanął przed sądem dyscyplinarnym nie dlatego, że razem z premierem cieszył się na stadionach piłkarskich ze strzelonych bramek. Dziennikarze przyłapali go, jak  przekazywał w głośnej sprawie Amber Gold rzekomym pracownikom Kancelarii Premiera  niejawne informacje o terminach posiedzeń i „zaufanym" składzie sądu orzekającego. Jak nisko musi upaść autorytet togi, by sądy dyscyplinarne przestały wreszcie bagatelizować szkodliwość takich zachowań?

Oburzenie ministra jest w pełni uzasadnione, a jego argumenty brzmią naprawdę przekonująco. Z pewnością niejedna osoba by się pod nimi podpisała obydwiema rękoma, i to nie tylko z  grupy 11 tys. nieszczęśników poszkodowanych przez  założycieli fikcyjnej kasy pożyczkowej. Problem pojawia się dopiero wtedy, gdy te pełne zatroskania słowa ministra, wypowiadane w obronie niezawisłości i godności zawodowej sędziów, zestawimy z codziennością naszego wymiaru sprawiedliwości.

Zaczyna rządzić gorsze

Gorzka prawda jest taka, że sąd dyscyplinarny w sprawie sędziego z Gdańska postąpił dokładnie tak, jak funkcjonują na co dzień nasze sądy powszechne. W identycznych też dekoracjach toczy się główne śledztwo w sprawie Amber Gold. Czy ktoś w tym śledztwie mówi o szkodliwości społecznej tej gigantycznej afery finansowej? Czy minister mówi o bagatelizowaniu  w tej sprawie podstawowych obowiązków organów państwa? A może ktoś w związku z tak gigantyczną aferą podał się do dymisji? Przecież w centrum Europy powstały fikcyjne linie lotnicze, fikcyjna kasa pożyczkowa, do której setki tysięcy osób w całej Polsce wpłacały swoje życiowe oszczędności. Czy komuś z  powodu  tego finansowo-prawnego oszustwa spadł włos z głowy? Czy ktoś po dwóch latach poniósł odpowiedzialność karną, cywilną, służbową, jakąkolwiek? Prokuratura co kilka miesięcy występuje jedynie o kolejne przedłużenie śledztwa i do tego wmawia wszystkim, że nie może zakończyć postępowania bez przesłuchania wszystkich pokrzywdzonych.

W ten sposób w  wymiarze sprawiedliwości narasta atmosfera bagatelizowania. Bagatelizuje się rzeczy naprawdę ważne i szkodliwe dla obywatela, dla państwa i dla naszego poczucia sprawiedliwości także. Kolejni ministrowie sprawiedliwości zmieniani są jak coroczne kalendarze na biurku, zmieniają się ustawy, rozporządzenia, ale bagatelizowanie towarzyszy tym reformatorskim zapędom niezmiennie. W ten sposób w wymiarze sprawiedliwości zaczyna rządzić gorsze i to ono pogania dzisiaj lepszym.

Żadnego praktycznego znaczenia nie miały ani uchwały Sejmu, ani wyroki Trybunału Konstytucyjnego, w których dekrety stanu wojennego uznano za akty nielegalne. Sędziowie, którzy skazywali na podstawie tych dekretów niewinnych działaczy, ani sami nie uderzyli się z pokorą w piersi, ani nie ponieśli żadnej odpowiedzialności za swoje „wojenne" wybryki. Sądzili dalej i sądzą, jak gdyby nigdy nic się nie stało.

Krajowa Rada Sądownictwa, jak się jej nie wywoła do tablicy, sama w takich sprawach nie zabiera głosu. Brak śmiałości. Kłopoty ze stanowczością. Zanik skłonności do decyzji ostrej, jednoznacznej, która oczyszcza i sprawia, że wymiar sprawiedliwości nie staje się krainą mętną. Najgorsze jest jednak to, że młodzi sędziowie biorą  przykład  z tych „wojennych weteranów" i  krwawe wydarzenia na Wybrzeżu z grudnia 1970 r. zostają zakwalifikowane w wyroku jako bójka ze skutkiem śmiertelnym.

Lepszy tort niż granat

Wszyscy zapewne pamiętają zdjęcia z warszawskiego sądu, na których sędzia po ogłoszeniu decyzji został ugodzony tortem śmietankowym. Obiegły wszystkie krajowe stacje telewizyjne. I kto zgadnie, jaki był komentarz do tych pożałowania godnych scen znanego karnisty? Pan profesor oczywiście zastrzegł, że w żadnym wypadku nie pochwala takich wybuchów złości, ale z dwojga złego lepiej, jeśli desperat rzuca na sali sądowej tortem, a nie granatem. W tym przypadku bagatelizowanie sprawy uzyskało wymowne wsparcie od czegoś, co można by nazwać infantylizmem autorytetów. Mam nieodparte wrażenie, że ta mieszanka bagatelizująco- infantylna staje się coraz częściej  złośliwym rakiem, który  drąży nasz styl dyskusji o wymiarze sprawiedliwości.  Może ta forma jest i atrakcyjna dla czytelnika czy telewidza. Trzeba jednak też mieć świadomość, że jest to przede wszystkim forma, która pozwala doskonale maskować rzeczywiste przyczyny kryzysu w sądownictwie, pozwala udawać, skrywać i uchylać się od prawdziwych problemów. Zamiast powiedzieć wprost, o co chodzi, styl bagatelizująco-infantylny odwołuje się do anegdotek, metafor.  Skutek jest taki, że po takim zbiciu z tropu  zostajemy przekonani, że nawet słoniowi łatwiej będzie poruszać się w składzie porcelany niż mrówce.

Problemów wymiaru sprawiedliwości nie rozwiążą, rzecz jasna, surowsze kary dyscyplinarne, o które tak dopomina się minister sprawiedliwości. Można mówić o tych karach w kółko, nie mówiąc nic. Sędziowie, którzy szkodzą sprawiedliwości, z pewnością ich się nie wystraszą. Tak jak przed laty nie przelękli się zapewnienia, że środowisko sędziowskie samo oczyści się z osób, które nie dają rękojmi należytego wykonywania tego zawodu.

W projekcie nowelizacji prawa o ustroju sądów powszechnych  minister zaproponował  jako karę dyscyplinarną „obniżenie wynagrodzenia zasadniczego sędziego od 5 do 15 proc. na okres od sześciu miesięcy do dwóch lat". Nikt rzecz jasna nie lubi, gdy administracja uderza go po kieszeni. Wyjątkowo podle musi czuć się w takiej sytuacji sędzia, który ma być przecież niezawisły i niezależny od administracji. Stosunkowo szerokie uprawnienia ministra w postępowaniu dyscyplinarnym nakazują podchodzić do tego rodzaju inicjatyw ustawowych  szczególnie wnikliwie. Trudno mi jednak wyobrazić sobie, by  kara ta miała swój ukryty cel fiskalny – robienie oszczędności budżetowych w resorcie. A i takie opinie wśród sędziów już słyszałem. Można mówić o karach dyscyplinarnych, nie mówiąc nic? Można. A reforma wymiaru sprawiedliwości, jak czekała na swojego Solona, tak będzie czekała.

Minister sprawiedliwości domaga się surowszych kar dyscyplinarnych dla sędziów. Chce nie tylko uderzyć ich po kieszeni i wydłużyć okres przedawnienia wykroczenia dyscyplinarnego do pięciu lat  (art. 109 § 1 projektu prawa o ustroju sądów powszechnych). Marek Biernacki nie godzi się także na pobłażanie sędziom wszędzie tam, gdzie ich zachowanie naraziło na szwank dobre imię wymiaru sprawiedliwości.

Miłosierdzie sądu

Pozostało 94% artykułu
Opinie Prawne
Marcin J. Menkes: Ryzyka prawne transakcji ze spółkami strategicznymi
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Opinie Prawne
Iwona Gębusia: Polsat i TVN – dostawcy usług medialnych czy strategicznych?
Opinie Prawne
Mirosław Wróblewski: Ochrona prywatności i danych osobowych jako prawo człowieka
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Święczkowski nie zmieni TK, ale będzie bardziej subtelny niż Przyłębska
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Opinie Prawne
Ewa Szadkowska: Biznes umie liczyć, niech liczy na siebie