Jak się panu spodobał pierwszy rok?
Byłem zachwycony atmosferą na uczelni. To były jeszcze czasy, kiedy każdy student nosił czapkę. Nasz wydział miał piękne, białe, z zielonym otokiem i złotym sznurem. Wydział historyczny miał czarny otok – już takie piękne nie były. Na otrzęsinach kazano mi tą piękną czapką wyczyścić sobie buty. Przybrudzona miała bowiem świadczyć o tym, że jestem już bardziej doświadczonym studentem. Przyzwyczajony do pewnej elegancji, nie mogłem się przełamać. Wykupiłem się winem, które zafundowałem kolegom dokonującym otrzęsin.
Zabrał pan na studia aparat?
Oczywiście. Znów robiłem zdjęcia miłym koleżankom. Najsympatyczniejsza z nich – Ewa, wówczas Buczek – została moją żoną.
Rok '68 musiał być ciekawy ?także politycznie.
Zwłaszcza u nas. Był to bowiem jedyny wydział prawa, który w '68 przyłączył się do strajków studenckich. Na innych uczelniach objęły bowiem głównie wydziały historii i filozofii. My, którzy zaczynaliśmy studia tuż po tych wydarzeniach, byliśmy pełni estymy dla starszych kolegów. Miałem też okazję studiować w czasach, gdy wykładał Mieczysław Siewierski – oskarżyciel największych zbrodniarzy hitlerowskich ?w Polsce.