„Bardzo żałuję, że szpitale, gdzie straciłam pracę, związek lekarzy i (...) władze ds. opieki i zdrowia pozwalają na dyskryminację i nie respektują prawa do wolności sumienia, co stanowi prawo człowieka w pozostałych krajach Europy" – oświadczyła Ellinor.
Kwestia klauzuli sumienia przewija się w szwedzkiej debacie. Teraz też wybuchła na nowo, gdy dwa samorządy regionalne wystąpiły z wnioskiem o głosowanie w tej sprawie. Co prawda szanse na wprowadzenie klauzuli są niewielkie, ale kwestia ta wywołuje zawsze głosy zaniepokojenia i konsternacji. I to znacznie większej niż wywołana ekscentrycznymi interpelacjami niektórych posłów, np. o zakazie prawa Jante, które istnieje tylko w literaturze i które ugruntowuje kulturę niewyróżniania się, czy zgłoszonego w tej kadencji wniosku o założenie psiego przedszkola w parlamencie.
Media przytaczają te pomysły jako przykład czegoś dziwnego. Poza tym nie powodują one żadnych sardonicznych komentarzy. Może je jednak wywołać domaganie się wolności przekonań u pracowników służby zdrowia.
Co ciekawe, wpis o klauzuli sumienia istnieje w zawodzie dziennikarzy: „Nie mogą oni być zmuszani do wykonywania zleceń, które narażają ich na poniżanie lub kolidują z ich przekonaniami". Podobnie, jeżeli chodzi o wolność sumienia, wyglądała sytuacja za czasów obowiązkowej służby wojskowej. Żołnierz pacyfista miał zawsze możność starania się o pracę niewymagającą noszenia broni.
W Szwecji nie istnieje klauzula sumienia w sektorze opieki zdrowotnej. Oznacza to, że pracownicy służby zdrowia są zobligowani do udziału we wszelkich zabiegach usankcjonowanych przez prawo. Nie mogą powołać się na względy etyczne w wypadku aborcji (dozwolonej tu od 40 lat), transplantacji organów pochodzących z płodów przerywanych ciąży czy operacji zmiany płci.