Nieoczekiwany wzrost kursu franka dowodzi, że polityka fiskalna rządu jest skuteczna i przynosi spodziewane efekty, a Węgrzy, którzy wzięli kredyty frankowe, uniknęli katastrofy – stwierdził po gwałtownym skoku szwajcarskiej waluty węgierski minister gospodarki Mihaly Varga.
Ta wypowiedź zamknęła usta wielu Węgrom, którzy zaczęli powątpiewać w sukcesy prawicowego gabinetu. W wyniku serii kontrowersyjnych posunięć gospodarczych popularność Fideszu premiera Viktora Orbana spadła do 26 proc. i tylko słabość liberalno-lewicowej opozycji zapobiegła ulicznym demonstracjom na większą skalę.
350 tys. ocalonych
Orbanowi powiodła się rzecz niesłychana. Węgierskie Zgromadzenie Narodowe zdominowane przez rządzący Fidesz 25 listopada 2014 r. zatwierdziło ustawę o przewalutowaniu na forinty kredytów hipotecznych udzielanych w szwajcarskich frankach. Szło o niebagatelną sumę 3,3 bln forintów (około 10 mld euro). Ta decyzja, w świetle najnowszych wydarzeń, pozwoliła ocalić 350 tys. węgierskich rodzin przed wzrostem zadłużenia w wysokości 700 mld forintów. – To niebagatelna suma. Niemal 2 proc. PKB kraju – mówił z błyskiem w oku na konferencji prasowej w Budapeszcie minister gospodarki Mihaly Varga. Informacja SNB o zniesieniu dolnej granicy wahań uderzyła bowiem szczególnie w węgierskiego forinta, który w pierwszych godzinach stracił do franka aż 15 proc.
Co prawda i ta decyzja deputowanych została skrytykowana przez frankowych kredytobiorców. Co najmniej z dwóch powodów. Po pierwsze, zgodnie z przyjętą ustawą, przewalutowane mogły być tylko kredyty hipoteczne zaciągane między 1 maja 2004 r. i 1 lutego 2015 r. Po drugie, posłowie do parlamentu ustanowili sztywny kurs franka przeliczanego po aktualnym kursie rynkowym na 256,6 forinta. Ci, którzy podpisywali umowy przed kilku laty, marudzili, że rząd i tak dogadał się z bankami, przyjmując rynkowy kurs franka z 7 listopada, a nie sprzed kryzysu, kiedy był znacznie niższy. Co więcej, powoływali się na precedens: między wrześniem 2011 r. a lutym 2012 r. można było spłacić jednorazowo całość pożyczki, bez kosztów manipulacyjnych, po preferencyjnym kursie 180 forintów za franka. Niezadowoleni argumentowali, że porozumienie chroni banki, przerzucając na kredytobiorcę konsekwencje dotychczasowego wzrostu kursu franka. Ostrzegali, że po przewalutowaniu po kursie 256,6 forinta za franka kredytobiorca będzie musiał spłacić nawet więcej forintów, niż ustalała umowa, bo w wielu przypadkach jego zadłużenie wzrosło nawet dwukrotnie.
Rząd przypominał jednak, że próbował latem ubiegłego roku zamienić kredyty na forintowe po kursie z dnia podpisania umowy, ale Trybunał Konstytucyjny uznał, że odpowiedzialność za zmianę kursu muszą ponieść zarówno bankowcy, jak i kredytobiorcy.